Oto Platforma ruszyła w kraj, by najpierw sprawdzić, czy kryzys lekowy minął, a potem sprawdzić, czy przedsiębiorcy wiedzą, że mija czas na składanie oświadczeń, dzięki którym zachowają niższe ceny prądu w drugiej połowie tego roku. Wydawałoby się, że prowadzone wyłącznie w mediach społecznościowych, a więc siłą rzeczy niszowe akcje przejdą zupełnie bez echa. Okazało się jednak, że PiS poczuł się nimi zagrożony. Postanowił bowiem uruchomić swoją machinę propagandową w usłużnych mu mediach, by prostować na swoją modłę doniesienia polityków PO. Trudno nie docenić faktu, że coś się liberalnej opozycji udało.
Jeśli dodamy do tego problemy wizerunkowe PiS związane z lotami marszałka Kuchcińskiego i jego rodziny rządowymi samolotami, to ostatnie dni są pierwszymi od dawna, kiedy to nie rządzący nadają ton debacie publicznej, ale opozycja. Do tej pory to przemyślana strategia PiS narzucała tematy, do których zmuszona była się odnosić opozycja. To PiS określał pole gry i jej reguły. Teraz to partia Jarosława Kaczyńskiego reaguje na działania opozycji i jest zmuszona odnosić się do jej przekazu.
Nie wiem, czy coś się w dobrze naoliwionej maszynie wyborczej PiS zepsuło, czy po prostu, będąc zajętymi układaniem list wyborczych i wiążącymi się z tym walkami frakcyjnymi, politycy rządzącej partii na chwilę stracili rewolucyjną czujność. Widać jednak, że opozycja nie jest skazana na wieczną defensywę. Wystarczy szukać wyrw w wizerunkowym monolicie PiS. A że jest ich całe mnóstwo, niewykluczone, że ostatnie dni opozycyjnej ofensywy nie są czystym zbiegiem okoliczności. Ciekawe, czy Schetyna i cała reszta będą umieli pójść za ciosem.