Tomasz Walczak o konwencjach PiS i KE: Gra na twarde elektoraty

2019-04-08 5:01

Zbliżające się wybory do Parlamentu Europejskiego traktowane są jako uwertura do znacznie ważniejszego rozdania, które nastąpi jesienią – wyborów parlamentarnych. Główne siły polityczne już zbroją się przed majowym starciem, a bojowe surmy rozbrzmiały z całą mocą w miniony weekend. Wyglądało jednak tak, jakby tzw. Koalicja Europejska i PiS walczą w zupełnie innych wojnach.

Tomasz Walczak

i

Autor: Piotr Grzybowski Tomasz Walczak

Wybory do PE mają w Polsce tę specyfikę, że należą do najmniej popularnych. Frekwencja w nich nigdy jeszcze nie przekroczyła 25 proc. Najczęściej biorą w nich udział zdeterminowani wyborcy, jasno określeni w swoich politycznych sympatiach. Mówiąc krótko – to wybory twardych elektoratów. Nikt się w nich nie bije o przyciągnięcie wyborców środka, ale zmobilizowanie do udziału w nich tych, którzy nie bawią się w niuanse i wątpliwości. Tegoroczna walka o PE będzie jeszcze bardziej w tym wyrazista – z jednej strony PiS, pragnący utrzymać się u władzy, a z drugiej Koalicja Europejska, czyli siły opozycyjne, której na sercu leży przede wszystkim, by PiS-owi się to nie udało. O żadnych przepływach elektoratów nie ma mowy, bo nikt o to walczyć nie będzie.

I takie były sobotnie konwencje. Koalicja Europejska stawia na euroentuzjastów, straszy antyunijnym charakterem PiS-u i próbuje przekonać, że rok 2019 to tak naprawdę rok 1989 – KE to dawna Solidarność, a PiS to PZPR. Taki przekaz kupić mogą tylko ci, którzy w partii Jarosława Kaczyńskiego widzą totalitarną siłę, która widzi się nie w sojuszu z Zachodem, ale Putinem.

Podobnie gra zresztą PiS. Skupienie się na sprawach wsi to próba utrwalenia się w oczach Polaków spoza większych miast jako ich jedyny wiarygodny reprezentant. PiS zagarnia więc unijny program dopłat do hodowli krów czy świń, przedstawia jako swój, kreując się na jedynego zbawcę rolników. Tłumacząc im przy okazji, że uważany za chłopski PSL zamiast dopłat proponuje tęczowe flagi, zamiast troski i rolników, troskę o środowiska LGBT. I znów poza przekonanymi o tym, że KE to dopust boży i zamach na polską tożsamość. (kor?)

Kto w tym straszeniu będzie skuteczniejszy, ten wyjdzie z tych wyborów zwycięsko i ustawi się na pole position w jesiennym wyścigu parlamentarnym.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki