Tomasz Walczak

i

Autor: Piotr Grzybowski Tomasz Walczak

Tomasz Walczak: Niewidzialna ręka rynku koronawirusowi się nie kłania

2020-03-26 15:04

„Bezrozumna panika”, „ani Polski, ani Europy, ani świata nie stać na wyłączenie społeczne i gospodarcze” - to tylko niektóre stwierdzenia, która mimo m.in. dramatycznej włoskiej lekcji z epidemii nadal pojawiają się w odpowiedzi na radykalną kwarantannę, którą wprowadzają w ostatnich dniach kolejne państwa. Głosy promujące prymat gospodarki nad zdrowiem publicznym mogły być formułowane 2 miesiące temu, kiedy był to głównie problem chiński. Dziś, kiedy cała Europa doświadcza katastrofy, jaką serwuje nam koronawirus, wydają się tylko ideologicznym odruchem Pawłowa lub wyrazem partykularnych interesów, a nie głosem rozsądku, do którego wzywają zwolennicy tego punktu widzenia.

Z tego libertariańskiego obozu padają argumenty, że politykę antywirusową prowadzą lekarze i epidemiolodzy, którzy mają ograniczone spojrzenie na świat, nie znają się na innych dziedzinach w tym na szlachetnej sztuce ekonomii, o którą tak troszczą się ci rynkowi prorocy. Psioczą, że już przy kilkunastu przypadkach zachorowań w Polsce i minimalnej liczbie ofiar śmiertelnych wirusa, ulegliśmy panice, zamykając kraju i gospodarkę. A to uważają za czysty absurd, który nas wszystkich wykończy.

Głoszący te jeremiady rynkowi radykałowie sami widzą jedynie wycinek rzeczywistości, związany jedynie z tabelkami w Excelu. Zafiksowani na maksymalizacji zysków, nie dostrzegają szerszego obrazu: umierających ludzi oraz załamujących się pod naporem niezliczonych zarażeń koronawirusem systemów opieki medycznej. To dużo większa katastrofa społeczna niż chwilowe przecież kłopoty gospodarcze, do których „lockdown” niechybnie doprowadzi. Wobec tej katastrofy absolutnym priorytetem jest dziś zwalczenie epidemii.

Ta nie tylko zagraża zdrowiu i życiu ludzi, ale też jest niemniej zabójcza dla gospodarki niż zamrożenie działalności firm, które nie są dziś niezbędne do funkcjonowania społeczeństwa. Masowy dramat sanitarny, to siłą rzeczy brak rąk do pracy, bo i tak setki tysięcy, jeśli nie miliony, nie będą do niej zdolne. Kiedy brytyjski rząd pod światłym przywództwem Borisa Johnsona wierzył jeszcze w puszczenie koronawirusa samopas i zbudowania w ten sposób tzw. odporności stadnej, dziennik „The Guardian” upublicznił tajny rządowy raport, w którym eksperci przyznawali, że w najgorszym wypadku nawet 80 proc. Brytyjczyków zakazi się koronawirusem, 8 mln będzie wymagać hospitalizacji, a od 300 do 500 tys. z nich umrze. W takim wypadku żadna gospodarka nie wyszłaby z tego solidnie niepoturbowana.

Wobec takich prognoz radykalna kwarantanna, zalecana przez epidemiologów, wydaje się najrozsądniejszym, co można dziś zrobić. Ci, którzy mają przed oczami tylko ekonomiczne statystyki, na walce z epidemiami znają się dokładnie tak samo jak ja czy Państwo – czyli nie znają się w ogóle. Wiedzą tylko tyle, ile przeczytali w ostatnich tygodniach. Ja, w przeciwieństwie do nich, uznaję rady i recepty epidemiologów za jedyne godne dziś wysłuchania i wdrażania.

Ja, w przeciwieństwie do nich, uznaję prymat zdrowia publicznego i ludzkiego życia ponad chwilowymi turbulencjami gospodarczymi i utratą finansowych zysków. Cieszę się więc, że w tych szalonych czasach obskurantyzmu, kiedy wiedzą ekspercką się gardzi, w większości rządzą dziś światem ludzie, którzy ekspertów od epidemii słuchają. I nie rządzą nami rynkowi fundamentaliści i biznesmeni, bo pod ich przywództwem niechybnie sprawy miałyby się jeszcze gorzej niż w obecnych i tak już niezwykle trudnych czasach.

Zresztą już w XVIII w. guru tychże fundamentalistów rynkowych, Adam Smith, przestrzegał przed rządami przedsiębiorców, bo obce jest im dobro wspólne i mają na uwadze tylko swoje partykularne interesy. Jak widać na załączonym obrazku, diagnozy Smitha są wiecznie aktualne, dlatego w tych niepewnych czasach, zafiksowanych na maksymalizacji zysków trzeba trzymać z dala od procesów politycznych, bo jak to mają w zwyczaju, będą dążyć do prywatyzacji tychże zysków i uspołecznienia strat.

Starty w tym wypadku oznaczają zdrowie i życie ludzi. Gospodarka, jak zawsze, się odbuduje. Ludzkiego życia przywrócić się nie da.