Nie, nie chodziło w nim o większe zaangażowanie państwa w pomoc ofiarom, ale kompletnie niezrozumiałe uznanie, że jednorazowe pobicie członka rodziny to żadna przemoc, a na założenie Niebieskiej Karty – inaczej niż dotychczas – zgodę musi wyrazić ofiara. Szczęśliwie szybko i trzeźwo zareagował Mateusz Morawiecki, który ogłosił, że priorytetem rządu jest ochrona ofiar, a projekt zmian wraca do wnioskodawców.
Nie wiem, jaki gigant intelektu wpadł na taki pomysł, który nie tylko byłby prawnym usankcjonowaniem znęcania się nad najbliższą rodziną – ten jeden raz, ale znów stał się problemem politycznym dla PiS – tak jak początek 2018 r. stał pod znakiem szkodliwej ustawy o IPN. Wtedy rozmontowanie tej miny zajęło rządowi pół roku. Teraz premier zareagował natychmiast, unikając kilkutygodniowego wysłuchiwania oskarżeń o to, że PiS jest rzecznikiem damskich bokserów, stoi po stronie katów, a nie ofiar przemocy domowej, i w ogóle jest niereformowalnym wrogiem kobiet.
Myślałem, że po zeszłorocznych przygodach z chybionymi ustawami – oprócz tej o IPN była też kompletna katastrofa ustawy o Sądzie Najwyższym – PiS nauczył się dmuchać na zimne i zamiast dzielnie rozwiązywać problemy, które sam sprokurował, po prostu tych problemów będzie skutecznie unikał. Zwłaszcza w roku wyborczym. Ale widać są rzeczy silniejsze od żelaznej woli polityków PiS. Sprawa przemocy domowej jest jedną z nich. Swego czasu Zbigniew Ziobro zabierał pieniądze na „Niebieską Linię”, która była jednym z ważnych narzędzi wsparcia dla ofiar. Potem Beata Szydło gratulowała odwagi radnym Zakopanego, którzy jako jedyni w Polsce nie wprowadzili w życie zapisów ustawy o zwalczaniu przemocy domowej i byli z siebie strasznie dumni. Teraz ta nieszczęsna i niebezpieczna nowelizacja.
Dobrze – i dla siebie, i dla ofiar – że premier Morawiecki szybko zorientował się, co jego podwładni z rządu próbują przepchnąć. Liczę, że ta refleksja będzie też przyczynkiem do głębszych zmian w prawie i większej pomocy dla ofiar przemocy domowej. Polskie prawo i instytucje państwa i tak nadal zbyt słabo je chronią i zbyt często zostawiają samym sobie.