Od trzech lat w Polsce systematycznie rośnie liczba osób zabitych na przejściach dla pieszych. W samym tylko 2018 r. zginęło na nich 271 osób. To tym bardziej przerażające, że wszystkich pieszych na polskich drogach zginęło w ubiegłym roku 803. To pokazuje, jak niebezpiecznym miejscem są pasy. A zatrważające statystyki nie biorą się znikąd. Według raportu przygotowanego na zlecenie Ministerstwa Infrastruktury nawet 90 proc. kierowców przekracza dopuszczalną prędkość w okolicach przejść dla pieszych. Co więcej, z raportu wynika, że liczba łamiących przepisy w tym miejscu kierowców dramatycznie rośnie. Śmiertelne żniwo, które zbierają, nie powinno więc dziwić.
Niby obowiązujące przepisy jasno mówią, że zbliżając się do przejścia dla pieszych, kierowca winien zachować szczególną ostrożność, ale, jak widać, niewielu się do tego stosuje. Potrzeba więc rozwiązań, które te rajdy ograniczą – przebudowa przejść, progi zwalniające czy ograniczenie prędkości w okolicach przejść i żelazne egzekwowanie przepisów (choćby za pomocą fotoradarów umieszczanych w najbardziej newralgicznych miejscach).
Ale to nie cały problem. Na przejściach trwa swoista walka o byt. Według Kodeksu drogowego pieszy ma pierwszeństwo na pasach, dopiero kiedy już się na nich pojawi, więc prawo nie wymusza na kierowcach bezpiecznego zachowania. W wielu krajach europejskich normą prawną jest to, że już stojący przy pasach pieszy ma pierwszeństwo, więc kierowcy muszą go przepuścić. Kiedy związany z PiS Janusz Wojciechowski złożył petycję, by takie same przepisy wprowadzić w Polsce, koalicja Ministerstw Infrastruktury, policji i posłów stwierdziła, że skoro kierowcy i tak się nie zatrzymują, to zmiana przepisów spowodowałaby... jeszcze więcej ofiar. Ręce opadają. Statystyki mówią jednak jasno: w krajach, gdzie piesi mają zagwarantowane takie pierwszeństwo, odsetek zabitych pieszych jest wyraźnie niższy niż w Polsce: w Holandii to 2,6 osoby na milion mieszkańców, we Szwecji 4,3, a w Niemczech 6,4. U nas to 22,9 – 10 razy więcej niż w Holandii… Może już czas, aby politycy coś z tym wszystkim zrobili.