Tomasz Walczak

i

Autor: Piotr Grzybowski Tomasz Walczak

Tomasz Walczak: Miałeś, liberale, rząd dusz…

2019-12-04 7:27

Pisowski faszyzm i Zandbergowy komunizm ręka w rękę przetaczają się przez Polskę z siłą huraganu – podnoszą larum liberalni intelektualiści i publicyści. PiS wiadomo – autorytaryzm w wersji łukaszenkowsko-putinowskiej. Lewica – marksizm-leninizm, roszczeniowość i zamach na ludzi zaradnych. Ojczyzna w okowach, a nasz utrudzony podróżą ku upragnionej liberalnej utopii kraj znalazł się między prawicową Scyllą i lewicową Charybdą.

Trudno zliczyć już histeryczne teksty i wypowiedzi kwiatu polskich „liderów opinii”, którzy wpadli w jakiś amok po inauguracji parlamentu. Klasyczne zagrożenie pisowskie stało się dla nich jedynie przypisem do dużo groźniejszego pachnącej komunizmem i gułagami lewicowej ekstremy, której wodzem jest Adrian Zandberg. W zasadzie nie oskarżono go tylko o zabicie Laury Palmer (pamiętacie Państwo kultowe „Miasteczko Twin Peaks”?).

Skąd się bierze to nagłe wzmożenie? Przez długi czas, póki lewica znajdowała się poza parlamentem, była raczej przedmiotem kpin niż źródłem strachu. Dziś czołowi liberałowie budzą się po nocach zlani potem i wysmarowują swoje filipiki. Jest to, oczywiście, śmieszne i groteskowe – bo oskarżanie antykomunisty Zandberga o leninowskie ciągoty to jednak odlot – ale zrozumiałe. Liberałowie przez większość III RP byli przewodnikami „ciemnego ludu”, „zbuntowanych mas”, które trzeba było wyleczyć „wyuczonej bezradności” i mistycyzmem wolnego rynku wypędzić z Polaków homo sovieticus.

Nagle jednak w oczach tych samych Polaków nadwiślana wersja liberalizmu straciła swój polor, stała się po Komorowskiemu obciachowa, a wyobraźnia polityczna naszych rodaków przesunęła się w sferach społeczno-ekonomicznych w lewo. Słuchanie o tym, że wszystkim porażkom życiowym jesteśmy sami sobie winni, bo nie chcemy pracować i się rozwijać, stało się po prostu nieznośne. PiS swoją ułomną, ale jednak polityką społeczną stworzył podglebie dla konsekwentnej w tej kwestii lewicy, która czuje się w tym jak ryba w wodzie i gra na oczekiwaniach coraz większej liczby Polaków, czekających na bardziej aktywne i opiekuńcze państwo. Czyli coś, czego liberałowie nigdy nie byli im w stanie dać.

Dziś liberałowie odczuwają bóle fantomowe – najpierw PiS pozbawił ich stanowisk, a teraz lewica powoli „wywłaszcza” ich z roli „sumień narodu”. Królami życia już byli i źle znoszą trwająca detronizację. Ale czy jest sens mieć pretensje do całego świata, skoro tyle lat ciężko się na to pracowało?

Jakiej Polski chce lewica? Obejrzyj wywiad z posłem Maciejem Gdulą w programie "Twarzą w Twarz"