Oto w sondażu dla „Rzeczpospolitej” zapytano, czy Polacy popierają dwukrotne zwiększenie świadczenia. Co zaskakujące, aż 62 proc. respondentów uznało, że to zły pomysł. Przeciwnego zdania było 21 proc. Jednym słowem, aż takiej hojności ze strony państwa nie oczekujemy. Gdyby PiS zdecydowało się ten pomysł wcielić w życie, większość Polaków uszczęśliwiłoby na siłę i politycznie nie zyskałoby na tym nic.
500 plus nadal popiera zdecydowana większość z nas – prawie 80 proc., ale jeśli chodzi o transfery pieniężne w ramach polityki prorodzinnej, doszliśmy, by użyć terminologii ekonomicznej, do stanu nasycenia rynku. Popyt na świadczenia w tym obszarze najwyraźniej został zaspokojony i możliwości jego pobudzenia są znacząco ograniczone. Tak jak firma, która staje w obliczu podobnych problemów, tak i PiS, jeśli chce zachować przewagę konkurencyjną nad pozostałymi partiami, musi wynaleźć inne atrakcyjnych produkty oraz poszerzyć rynki zbytu. Wydaje się, że oczekiwania Polaków wobec państwa nadal duże – chcemy, by lepiej o nas dbało. Polityka społeczna pozostaje więc jedną z kluczowych rzeczy, które mogą przynieść wyborczy sukces. A że PiS nie myślał do tej pory o polityce społecznej całościowo, do zagospodarowania pozostaje jeszcze wiele.
Pytanie tylko, czy PiS będzie jeszcze w stanie wznieść się ponad swoje ograniczenia. W kluczowych i najbardziej dla społeczeństwa bolesnych obszarach polityki zdrowotnej, mieszkaniowej i zatrudnienia wiele jest bowiem działań pozorowanych, półśrodków i prześlizgiwania się po powierzchni zjawisk. To dlatego nadal wielu z nas nie ma swojego mieszkania, pracuje za pensję minimalną na umowach śmieciowych w stanie wiecznej niepewności i choruje bez szans na wyleczenie. Jeśli PiS nie udaje się znaleźć odpowiedzi na te problemy, otwiera się szansa dla opozycji, by w tych kwestiach rządzących przelicytować. W sprawie 500 plus na pewno się to nie uda, a bez polityki społecznej sukces wyborczy kogokolwiek wydaje się na dziś wątpliwy.