To, że Polska jest krajem nieograniczonych możliwości, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Zawrotne kariery i niebotyczne fortuny dotychczasowych 45 tys. polskich milionerów dawno już udowodniły, że chcieć to móc. Trzeba tylko wyzbyć się wreszcie swojej roszczeniowej postawy wobec życia, zakasać rękawy i ciężko pracować. Od początku lat 90. trwa u nas kult przedsiębiorczości i prywatnej inicjatywy, która ma być receptą na stworzenie nowego wspaniałego świata ludzi majętnych.
Zobacz: W Polsce mieszka 45 tys. milionerów
I żeby ten entuzjazm wobec tworzenia własnego biznesu podtrzymać, dawnych pracowników nierentownych państwowych zakładów wysłano na reedukację wśród bezrobotnych. Nic tak bowiem nie krzewi ducha kapitalistycznego jak skrajna bieda, z której każdy zdroworozsądkowy człowiek powinien chcieć się wyrwać. Teraz ten proces wykuwania nowego człowieka ma więc w końcu szansę zakończyć się spektakularnym sukcesem. Bo jak tu nie mówić o sukcesie, skoro w ciągu 5 lat ma u nas przybyć więcej krezusów niż w ciągu ostatnich 24 lat III RP? Tyle czasu hodowano tych potencjalnych milionerów, tyle nowych odmian tworzono, że w tej masie muszą w końcu ci prawdziwi bogacze rozkwitnąć.
Przeczytaj: W katastrofie awionetki w Pyrzowicach zginęło dwóch milionerów
Dobrze więc robi nasz rząd, że wpisuje się w tę piękną proprzedsiębiorczą tradycję, ba! staje się jej awangardą, coraz śmielej deregulując nasz rynek pracy i zabierając pracownikom ich kolejne przywileje. Dobrze, że niszczy ostatnie chwasty socjalnego bezpieczeństwa Polaków, które tylko niepotrzebnie przypominają nam czasy słusznie minione i sprawiają, że się ci Polacy niebezpiecznie rozleniwiają. W końcu trzeba myśleć kilka lat wprzód i już dziś hodować kolejne pokolenia milionerów. Patrzcie - mówimy – te 85 tys. milionerów to jest nasze dzieło, przez nas stworzone, i to nie jest nasze ostatnie słowo!