Tomasz Walczak po tragedii w Koszalinie: Państwo z tektury trwa

2019-01-09 5:00

Trzeba było tragedii w Koszalinie, żeby państwo porządnie skontrolowało bezpieczeństwo w tzw. escape roomach. Gdyby nie to, nieprawidłowości kwitłyby sobie w najlepsze. Do kolejnej tragedii. Panika moralna, którą wzbudził rząd w tej sprawie, każe się zastanowić, gdzie wcześniej było państwo i jego organa kontroli?

Tomasz Walczak

i

Autor: Piotr Grzybowski Tomasz Walczak

A gdzie było, kiedy w środku obszaru chronionego w Puszczy Noteckiej prywatny inwestor zbudował sobie gigantyczny zamek? Państwo zorientowało się dopiero, kiedy solidne mury obronne już stały i mimo interwencji instytucji państwowych budowa właśnie dobiegła końca. A gdzie było państwo, kiedy bandyterka przejęła de facto kontrolę nad Wisłą Kraków, a władze klubu najwyraźniej działały na finansową szkodę klubu? Dopiero kiedy sprawę opisały media, a Wisła stanęła na skraju upadku, śledczy się tym zainteresowali. Przykłady niemocy, spóźnionych reakcji można mnożyć.

Od czasu afery reprywatyzacyjnej, która pewnie by nie wybuchła, gdyby bezczelności łowców kamienic nie opisały media, mówi się, że Polska to państwo z tektury. Codziennie się o tym przekonujemy. Instytucje odpowiedzialne za bezpieczeństwo i dobrostan obywateli zbyt często pojawiają się spóźnione. Prewencja, wykrywanie nieprawidłowości i przeciwdziałanie na wczesnym etapie skandalicznych spraw jakoś nie istnieją. Albo nie działają tak sprawnie jak powinny.

Nie ma więc co się dziwić, że w mniejszych, choć społecznie istotnych sprawach, obywatel nie może liczyć na państwo. Tam gdzie ono abdykuje, patologia goni patologię. Łamów „Super Expressu” zabrakłoby, żeby choćby w sprawie bezczelnego łamania prawa pracy i wykorzystywania pracowników. Kiedy jednak Państwowa Inspekcja Pracy ma marne fundusze, wiecznie brakuje ludzi, to i kontrole zdarzają się rzadko i trzeba mieć pecha, żeby trafiło akurat na twoją firmę. W takim klimacie nie ma co się dziwić, że państwo nie chroni obywateli tak, jak powinno, a obywatele państwu nie ufają. Oczywiście, kiedy wokół jakiejś sprawy robi się dym, rządzący niezależnie od opcji politycznej rzucają się w akcyjność, głośne tępienie patologii. Ale na co dzień nie potrafią stworzyć sprawnego państwa, które nie zmuszałoby nas do oglądania tanich spektakli i misteriów sprawczości instytucji. Państwo z tektury trwa i najwyraźniej trwa mać.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki