Kto miałby zastąpić premiera Donalda Tuska, kiedy ten jednak zdecyduje się przenieść do Brukseli? Dość odważny i chyba mało realistyczny plan kreśli najnowszy tygodnik "Wprost". - Premierem technicznym nie może być osoba skompromitowana, ani silna i samodzielna politycznie. Oba warunki spełnia właśnie szef MON Tomasz Siemoniak. Jeśli PSL nie wytnie żadnego numeru, to rząd może przetrwać do następnych wyborów parlamentarnych - mówi tygodnikowi anonimowy współpracownik premiera. Jego zdaniem, na czele partii stanęłaby wtedy marszałek Sejmu Ewa Kopacz.
Scenariuszowi temu zaprzecza jednak sam premier Tusk. - Odpowiadając na każde ze 150 pytań w tej kwestii, od wczesnej zimy lub nawet jesieni zeszłego roku: nie wybieram się do Brukseli - powiedział Tusk na piątkowej konferencji prasowej w Warszawie. W ocenie szefa rządu, "każdy dzień, każdy miesiąc potwierdza sens tej decyzji". - W Polsce jest wystarczająco dużo powodów by troszczyć się o to, co dzieje się w Polsce i wokół Polski. Myślę, że tutaj będę skuteczniejszy - dodał Tusk.
Zobacz też: Minister edukacji napisała "CHAŃBA". Powinna się cofnąć do podstawówki?
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail