"Super Express": - Wraz z prof. Legutką był pan wnioskodawcą wykluczenia dr Migalskiego z delegacji PiS w Europarlamencie. Dlaczego?
Tomasz Poręba: - Od dłuższego czasu wypowiedzi Marka Migalskiego z punktu widzenia wizerunku i strategii PiS były szkodliwe. Jeżeli dr Migalski z jednej strony podkreśla, jak ceni prezesa Kaczyńskiego, a z drugiej strony atakuje go i oskarża o wszystkie złe rzeczy w partii, to coś tu nie gra. Dobry obyczaj i kultura nakazuje też, by wszelkie tego typu rozterki rozstrzygać najpierw we własnym gronie. W pierwszej kolejności taki list, jak ten autorstwa Migalskiego, powinien dotrzeć do Kaczyńskiego. Szef partii na pewno nie powinien się dowiadywać o liście do siebie i na swój temat z mediów.
- Pan uznaje to, co opisał Migalski za zupełnie nieuzasadnione?
- Nie chodzi mi tylko o treść, ale o formę. Miejsce na taką dyskusję powinno być wewnątrz partii. W chwili, kiedy Platforma ma wpadkę za wpadką, klęskę w walce o stanowiska w dyplomacji europejskiej, dotkliwe podwyżki podatków, opozycja powinna się koncentrować właśnie na tym. Także Marek Migalski.
- Migalski nie wnosił wartości dodanej do PIS? Może decyzja o usunięciu go była przedwczesna?
- Dr Migalski jako osoba identyfikowana z PiS ma na pewno na koncie wiele pozytywnych działań, które nam służyły. Pokładaliśmy w nim dość duże nadzieje, że otworzy nas na środowiska młodych naukowców. Tymczasem zależało mu, nie tylko moim zdaniem, głównie na promocji własnej osoby, a nie na wzmocnieniu partii opozycyjnej choćby przez podejmowanie polemiki z Platformą, wytykanie jej błędów. Żadnej partii nie służy upublicznianie wewnętrznych problemów i poddawanie ich pod debatę publiczną.
- Różnorodność może być siłą. PO króluje w sondażach, a Jarosław Gowin dość ostro oceniał niektóre z decyzji zarówno Tuska, jak i Komorowskiego. I nikt go nie usunął.
- Nikt nie kwestionuje czyjegoś prawa do własnego zdania bądź opinii. Jest jednak różnica między przypadkami, które pan wspomniał a zachowaniem dr Migalskiego. On od dłuższego czasu sondował, jak daleko może się posunąć w krytyce prezesa i PiS, w jakich granicach będzie to tolerowane. Żadna partia nie pozwala sobie na takie zachowania. Nikt z Platformy nie atakuje też w tak brutalny sposób Donalda Tuska, jak zrobił to Migalski z Kaczyńskim, którego uznał źródłem wszystkich nieszczęść PiS.
Tomasz Poręba
Poseł do Parlamentu Europejskiego