Druzgocąca krytyka komisji ds. Pegasusa
Rozliczenie rządów PiS to jeden z głównych celów nowej koalicji. A narzędziami, który miały umożliwić realizację tej obietnicy są komisje śledcze. Z powołanych trzech takich gremiów dwa już kończą pracę. A ich przewodniczący Michał Szczerba (47 l.) i Dariusz Joński wybierają (45 l.) się do Parlamentu Europejskiego. - Wiązałem ogromne nadzieje z pracami tych komisji, a efektami jestem rozczarowany – mówi nam teraz Tomasz Nałęcz. Profesor najlepiej ocenia postęp w sprawie wyjaśniania niedoszłych wyborów korespondencyjnych. Komisja wizowa, zdaniem eksperta, nie zgromadziła jeszcze wystarczającego materiału by pisać raport. Najbardziej krytyczna jest jednak ocena komisji ds. Pegasusa. - Tak naprawdę nie zdołała jeszcze wystartować. Prace bez zapoznania się z kluczową dokumentacją uważam za nieporozumienie. Próby przesłuchań to jak budowanie wieżowca przed rozpoczęciem studiów na architekturze – twierdzi Nałęcz. Profesor podkreśla jednak, że do niepowodzeń komisji najbardziej przyłożyli rękę - To jest jak na wiejskiej zabawie. Jeżeli istotna część sali postanawia tą zabawę zamienić w bójkę, to w efekcie bije się coraz więcej osób i pozostaje już wyłącznie wrażenie bójki – słyszymy.
Inflacja prac komisji śledczych
Okazuje się, że profesor nie jest osamotniony w swojej opinii. - Komisje były już nieskuteczne w poprzedniej kadencji. Powołanie tylu naraz wywołało teraz inflację tego narzędzia. Komisje powinny badać meritum spraw, a nie robić show – mówi Ireneusz Raś (53 l.), wiceminister sportu. Polityk PSL dodaje jednak, że po zapoznaniu się z raportami komisji wyda ostateczną ocenę na temat ich prac.