Tomaszowi Lisowi mijający rok szczególnie zapadnie w pamięć. Dziennikarz w drugim tygodniu grudnia trafił do szpitala wojewódzkiego w Olsztynie. Po kilku dniach w czasie gali rozdania nagród tygodnika "Newsweek" (redaktorem naczelnym gazety jest Lis), odczytane zostały jego słowa z wiadomości, którą przysłał. Napisał w niej, że czeka go "długa i żmudna rehabilitacja", ale jest "totalnie zdeterminowany by zrobić absolutnie wszystko, co trzeba by wrócić do zdrowia, pełni sił, pełnej sprawności". Niedawno Lis wrócił na Twittera, znów umieszcza wpisy i komentarze, ale nie tylko te odnoszące się do sytuacji politycznej. Z racji tego, co się ostatnio wydarzyło w jego życiu i z racji na zbliżające się święta Lis umieszcza też wiele mówiące wpisy o życiu, przesyła życzenia. Pokazał nawet zdjęcie na szpitalnym łóżku ZOBACZ. Postanowił również wyznać całą prawdę o tym, co go spotkało: - Szczególne serdeczne życzenia świąteczne składam lekarzom z oddziału neurologii Specjalistycznego szpitala wojewódzkiego w Olsztynie, którzy 13 dni temu uratowali mi życie i pracownikom tego oddziału, którzy następne, trudne dni, uczynili nie tylko znośnymi, ale i sympatycznymi. Takie słowa są niezwykle poruszające.
ZOBACZ: Pawłowicz MOCNO uderzyła w Kidawę-Błońską. Zrównała ją z ...