„Super Express”: - Niemałą sensację wywołało to, że po raz pierwszy po 1989 roku budżet państwa ma być zbilansowany. Już ogłoszono sukces rządu Mateusza Morawieckiego. Jest to sukces?
Marcin Makowski: - Zobaczymy, jaki ostatecznie kształt przybierze ten budżet i czy, jak mówią krytycy, nie ma tam jakiejś kreatywnej księgowości. Nie zmienia to faktu, że sama zapowiedź stworzenia budżetu bez deficytu, w normalnych warunkach polityczno-gospodarczych, już teraz wzmacnia Mateusza Morawieckiego, który miał być osobą, spinającą budżet w czasach rosnących wydatków państwa. I wygląda na to, że nią się stał.
- Opozycja mówiła, że się nie da.
- No właśnie, budżet, zdaniem opozycji, miał być rozchwiany poprzez „rozdawnictwo socjalne”. I teraz mamy – przynajmniej w założeniach – coś, czego do tej pory nie było – zbilansowany budżet. To też zadaje kłam twierdzeniom m.in. Jana Vincenta Rostowskiego, który mówił, że pieniędzy nie ma i nie będzie. Okazuje się jednak, że da się jednocześnie szerokim gestem wprowadzać programy socjalne i ściągać pieniądze do budżetu poprzez m.in. walkę z mafiami vatowskimi. I tworzyć gospodarkę, która rozwija się jak mało która w Europie. To też nie jest przypadkowe.
- Opozycja zostanie pozbawiona argumentów ekonomicznych, które były jednym z fundamentów jej krytyki PiS?
- Siłą rzeczy w trudnym dla PiS momencie będzie to wykorzystywane w narracji, w której podkreślane będzie, że opozycja zajmuje się kłótniami sędziów, a PiS daje Polakom chleb i bezpieczeństwo. W uproszczonej retoryce kampanijnej, musi to zadziałać. Już sam fakt, że mówimy o czymś takim, jak budżet bez deficytu sprawia, że oskarżenia o prowadzenie gospodarki i budżetu do katastrofy, które głosiła opozycja można włożyć między bajki.