Na początku września zeszłego roku, w trakcie trwania kampanii wyborczej, kontrolowana przez ludzi Zbigniewa Ziobry gdańska prokuratura okręgowa skierowała wniosek do Senatu o uchylenie immunitetu Krzysztofowi Brejzie. Obecny europoseł – w tamtym czasie był senatorem, ubiegającym się o mandat posła z ramienia Koalicji Obywatelskiej.
Zbiegło się to w czasie z przyjęciem raportu przez senacką komisję zajmującą się badaniem inwigilacji za pomocą systemu szpiegowskiego Pegasus. Członkowie komisji podjęli wówczas decyzję o skierowaniu wniosku do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości, którzy zdecydowali o zakupie izraelskiego oprogramowania szpiegowskiego. Jedną z ofiar Pegasusa był właśnie Krzysztof Brejza, co stawia poważne pytanie o przypadkowość tych dwóch zdarzeń, dziejących się w tym samym czasie.
Krzysztofowi Brejzie zamierzano postawić zarzuty w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w inowrocławskim ratuszu. Polityk, zdaniem śledczych, miał popełnić przestępstwo przekroczenia uprawnień służbowych – w celu osiągnięcia korzyści osobistej przez niego, a także jego ojca – Ryszarda Brejzę. Ryszard Brejza był wówczas prezydentem Inowrocławia, a obecnie sam jest senatorem Koalicji Obywatelskiej.
Krzysztof Brejza sam zrzekł się immunitetu, podkreślając, że jest niewinny. Ostatecznie Senat wniosek prokuratury odrzucił, wytykając mu błędy formalne.
Jednak kluczowe w tej sprawie jest to, że wniosek prokuratury został oparty na dowodach – już wcześniej uznanych za niewiarygodne. Najważniejszym świadkiem w tej sprawie miała być urzędniczka Agnieszka Ch. -S., która sama została oskarżona o wyłudzanie pieniędzy z inowrocławskiego ratusza za pomocą lewych faktur. Jej zeznania podważyli analitycy śledczy, ona sama również wycofała się z oskarżeń przeciwko Brejzom już w 2019 roku.
To jednak nie wszystko. Zatajono także przed Senatem, że część dowodów przeciwko Brejzom, została zdobyta nielegalnie, przy wykorzystaniu Pegasusa.
— Wniosek o uchylenie immunitetu Krzysztofowi Brejzie, złożony tuż przed wyborami, w sytuacji, gdy Senat nie zbierał się już na żadne posiedzenie, wniosek oparty na materiale wybiórczym, wielokrotnie, później weryfikowanym negatywnie, był jawnym przykładem wykorzystywania instytucji państwa do celów politycznych — mówi w rozmowie z portalem Onet.pl mec. Dorota Brejza, żona i pełnomocniczka Krzysztofa Brejzy.
I dodaje: — Prokuratura służyła temu, by przeciwnika politycznego obrzucić błotem, aby przykleić do niego wątpliwości, aby prowadzić w taki sposób walkę partyjną. Nawet w takich warunkach mój mąż immunitetu nie potrzebował i zrzekł się go od razu, w pierwszym możliwym momencie.
Pod wnioskiem o uchylenie immunitetu Brejzie podpisali się zastępca Prokuratora Generalnego Krzysztof Sierak, jeden z zaufanych ludzi Zbigniewa Ziobry i Bogdana Święczkowskiego (byłego Prokuratora Krajowego, dziś sędziego Trybunału Konstytucyjnego), a także właśnie Monika Ryszkiewicz-Jakubowska, która we wrześniu ub. r. była szefową Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Teraz – sprawą Moniki Ryszkiewicz – Jakubowskiej zajmie się prokuratura.