Jarosław Kaczyński

i

Autor: Super Express Jarosław Kaczyński

nie ma złudzeń

To koniec partii Kaczyńskiego?! Miażdząca opinia eksperta!

2024-06-15 5:31

Politolog prof. Kazimierz Kik w rozmowie z „Super Expressem" podsumował wyniki czerwcowych wyborów do Parlamentu Europejskiego. – PiS już w zasadzie przechodzi do historii. Młodzi to widzą najbardziej albo zwyczajnie tego już sobie życzą. Jeśli powiedzą – „teraz my”, to z nowymi siłami, z Konfederacją – podsumowuje profesor Kik. Całość wywiadu poniżej.

„Super Express”: – Wynik eurowyborów to niewątpliwie sukces KO i Donalda Tuska. Premier może więc zatem spać spokojnie?

Prof. Kazimierz Kik: – Można powiedzieć, że był remis. Różnica jednego eurodeputowanego to nie była klęska PiS, ale trzeba powiedzieć, że tak – to był to sukces Donalda Tuska. Ten wynik – 37 proc. – jest największy, jeżeli chodzi o Europejską Partię Ludową w Europie. To nie jest też przegrana PiS-u. W tym kontekście, pół roku po oddaniu władzy, obie partie idą prawie łeb w łeb w wyborach. To jest w pewnym sensie tylko konsekwencja oddania władzy.

– Czyli Kaczyński nie popełnił tutaj jakichś rażących błędów?

– PiS popełnił dużo błędów w kampanii wyborczej. Te błędy polegają na wytypowaniu do Parlamentu Europejskiego osób zupełnie nieprzydatnych Polsce w Europie. Prawdę mówiąc, to PiS-owi na Europie nie zależy, w związku z tym, mogą wykorzystywać listy do PE w swoim partyjnym interesie.

– Co więc będzie dalej z PiS-em? Kaczyński jeszcze ma szansę ponownie objąć władzę?

– Epoka PiS-u minęła w Polsce. Ale PiS ma ogromne poparcie społeczne, ma swój żelazny elektorat. W ramach tego żelaznego elektoratu jest ogromna część elektoratu socjalnego, czyli tego, który potrzebuje tego, co dawał PiS, a czego nie daje Platforma. To taka lojalność, konsekwencja elektoratu socjalnego i żelaznego elektoratu Prawa i Sprawiedliwości. Ten elektorat, jeden i drugi, nie ma alternatywy i on trwa dalej przy PiS.

– Są też takie głosy, że zwycięsko w tych eurowyborach wyszła frakcja byłego premiera Mateusza Morawieckiego. Wyborcy postawili na młodszych, czyli Piotra Mullera, Waldemara Budę czy Michała Dworczyka.

– Moim zdaniem nie wygrała żadna frakcja. PiS to jest kolos, sypie się powoli. W tej chwili to Platforma Obywatelska zyskała nowy wymiar poparcia, tzn. nowy sukces w postaci zwiększenia znaczenia Polski, rządu Donalda Tuska i jego samego w Unii Europejskiej. To także ciągnie za sobą jakieś konsekwencje, bo on będzie zyskiwał poprzez pokazywanie się na salonach europejskich, poprzez przeforsowywanie kilku swoich przedstawicieli, eurodeputowanych na ważne stanowiska w UE.

P. CZARNEK: TUSK UTUCZYŁ SIĘ PO ZJEDZENIU KOALCJANTÓW

– A może Donald Tusk sam jeszcze ma apetyt na jakieś znaczące stanowisko? Mówi się w kuluarach, że chciałby objąć stanowisko szefa Komisji Europejskiej.

– Nie sądzę, żeby tak było. Tusk już raz popełnił ten błąd. Teraz, jak i wcześniej, nie ma takiego polityka Platformy Obywatelskiej, który byłby w stanie go zastąpić. Myślę, że bardziej będzie mu zależało na tym, żeby Ursula von der Leyen była dalej szefową KE. Z nią ma bardzo dobre relacje, więc więcej utarguje, niż kiedy miałby znowu opuszczać Polskę. On ma to za sobą, bo w Brukseli osiągnął już prawie wszystko. Był przewodniczącym Rady Europejskiej i szefem Europejskiej Partii Ludowej, więc nie sądzę, żeby w takiej sytuacji chciałby znowu pofrunąć do Europy. Nie jest już najmłodszy, a więc perspektywa przed nim jest krótsza, zatem myślę, że teraz będzie chciał umocnić się w Polsce.

– To może jednak zmieni zdanie i pokusi się o fotel prezydencki po Andrzeju Dudzie?

– Nie sądzę. Wystarczy odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego na fotel prezydenta nie startuje choćby Jarosław Kaczyński? Dokładnie z tego samego powodu, co Donald Tusk – to są dwaj przywódcy o największym elektoracie negatywnym. A zatem Tusk tego nie przeskoczy. Nie jest akceptowany przez wielu w Polsce, więc w tym przypadku by się nie przebił.

– Czyli jego rezygnacja z kandydatury, to tak naprawdę obawa przed porażką?

– Tusk jest realistą. Jako premier będzie sobie stawiał na punkt honoru, żeby Polska wróciła poprzez Trójkąt Weimarski na czoło Unii Europejskiej i to się stanie. Proszę zauważyć, że socjaldemokracja niemiecka w tych wyborach poniosła fiasko, a chadecja, czyli mniej więcej takie partie jak Platforma, poszły w górę. Premier Tusk może być zatem w tym rozdaniu unijnym jednym z trzech najważniejszych polityków Unii Europejskiej.

– Czy to nie było też tak, że wyborcy PiS-u w dużej mierze po prostu zostali w domu? Bo to nie były ich wybory?

– Owszem. Wyborcom PiS-u mniej zależało, żeby iść na te wybory, bo PiS-owi nie zależy na Brukseli. Jako partia eurosceptyczna, mogła jednak rozgrywać sobie wybory europejskie z korzyścią dla swoich interesów partyjnych i tak było. PiS wysłał do Brukseli nie tyle polityków europejskich, co żołnierzy PiS-u, którzy mają tam torpedować procesy integracyjne. A jednocześnie rzecz jasna, premiował tych, swoich najbardziej zasłużonych, partyjnych działaczy. To była polityka partyjna, całkowicie polityka partyjna nastawiona na elektorat PiS-u w Polsce, a nie na sukces w wyborach europejskich.

– To skoro jesteśmy przy eurosceptykach, skąd taki sukces Konfederacji w opozycji do proeuropejskiej Trzeciej Drogi?

– Dominowała głównie młodzież. Myślę, że w pewnym sensie Konfederacja jest już alternatywą dla młodych w stosunku do PiS-u. PiS już w zasadzie przechodzi do historii. Młodzi to widzą najbardziej albo zwyczajnie tego już sobie życzą. Jeśli powiedzą – „teraz my”, to z nowymi siłami, z Konfederacją.

– Czyli można powiedzieć, że Konfederacja skradła trochę młodych wyborców PiS-owi 9 czerwca?

– Myślę, że nie tyle skradła, o ile to się po prostu przesunęło. Mam na myśli głównie młodych wyborców PiS-u, którzy przestali wierzyć już w sukces formacji Kaczyńskiego.

– Chyba o największej porażce w eurowyborach może mówić Trzecia Droga i jej liderzy, czyli Hołownia i Kosiniak - Kamysz. Skąd ich słaby wynik? Co im zaszkodziło?

– To nie była porażka, tylko to nie był sukces. PSL i Polska 2050 to takie partie, które europejsko się nie bardzo liczą. Tak samo ich kampania wyborcza była zbyt „polska”. Wcale nie miała na celu gloryfikowania Unii Europejskiej i kandydatur ich polityków na jej czele. A w Polsce i tak brylował Tusk. Jak patrzymy od lat 90-tych, on zawsze prowadził politykę czyszczenia okolic, tzn. przeciągania elektoratów i polityków do siebie. I to jest też efekt tego m. in, że najsłabszy związek elektorat Trzeciej Drogi miał właśnie z Trzecią Drogą. To było świeże i nie utrzymało się. Tym bardziej, że z boku idzie idol – Europejczyk Donald Tusk. I to nie tyle on, co jego osoba rozłożyła Trzecią Drogę.

– A więc to nie był jego plan? Nie miał na celu zmarginalizować swoich koalicjantów?

– Nie sądzę, bo wtedy zmarginalizowałby koalicję rządzącą. Chciał po prostu postawić w centrum siebie i swoją partię. Swoją aktywnością wyśrodkowywał uwagę, a więc wyśrodkował też poparcie. Donald Tusk jest typowym wodzem, takim, jakim jest Jarosław Kaczyński. A typowy wódz buduje swoją partię kosztem otoczenia.

– Mieliśmy ostatnio spore problemy na naszej wschodniej granicy. To możliwe, że te negatywne zdarzenia wiszące nad szefem MON-u Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem mogły również przyczynić się do klęski Trzeciej Drogi na ostatniej prostej kampanii?

– Na pewno wojna rosyjsko-ukraińska i destabilizacja na granicy białoruskiej miały wpływ na te wyniki. A dokładniej konflikt polskich władz wokół tej sprawy. To była w pewnym sensie kompromitacja, jeżeli chodzi o zachowanie się władz, czyli ministerstwa obrony w aspekcie służby granicznej. Aresztowano żołnierzy, którzy zwyczajnie bronili granicy państwa.

– Czy Szymon Hołownia i Trzecia Droga powinni wyjść z koalicji? Mogą jeszcze się podnieść, czy grozi im rozpad?

– Hołownia to inteligentny polityk. Ale jeżeli da się ponieść emocjom i wykona jakiś ruch, to przegra, ponieważ nie ma utrwalonych politycznych wpływów w Polsce. Jego głównym atutem obecnie jest uczestniczenie w formacji rządzącej. Musi się więc utrzymać i rozbudowywać powoli wpływy swojej partii, bo poza tym układem nie ma na to szans.

– Taką samą radę dałby pan Lewicy, która w eurowyborach doznała klęski?

– Uważam, że lewicy jako takiej w Polsce nie ma – gdzieś tak od początku XXI w. Lewica jest wtedy, kiedy ma charakter socjalny, a ta, która jest obecnie w Polsce jest neoliberalna. Dominują w niej sprawy światopoglądowe, a siłą prawdziwej lewicy jest elektorat socjalny. I paradoks jest taki, że tę lukę świetnie wykorzystał PiS. Ale tak naprawdę Polska czeka na odbudowę rzeczywistej lewicy z dominacją koncepcji programów socjalnych. W takim układzie, jak teraz, nie można nic poradzić i nie wróżę sukcesów Lewicy.

 Grozi im zatem wchłonięcie przez Donalda Tuska?

– Jak najbardziej, ponieważ lewica progresywna, światopoglądowa jest takim lewym skrzydłem liberalizmu. I tej Lewicy jest bliżej do Tuska, niż tamtej rzeczywistej Lewicy, której nie ma. Co ciekawe, jeszcze nie udało się żadnej partii lewicowej skonsolidować wokół siebie tak dużego obszaru elektoratu socjalnego, jak zrobiło to Prawo i Sprawiedliwość.

Rozmawiała PATRYCJA FLORCZAK

Sonda
Czy Donald Tusk jest dobrym premierem?