Opinia publiczna jest poruszona ostatnim rozporządzeniem prezydenta Andrzeja Dudy. Na jego mocy politycy otrzymają kilkutysięczne podwyżki. Co na ten temat uważa Leszek Miller? Były premier w swym felietonie nie miał litości dla rządzących.
Niech Polska zobaczy
„Dotrzymujemy słowa” – to najbardziej znany slogan reklamowy Prawa i Sprawiedliwości. I faktycznie – dotrzymują! Zgodnie z obietnicami „Polskiego Ładu”, wszyscy dostaną podwyżki: władza podwyżkę pensji, a obywatele podwyżki cen. Na poczcie, na targowiskach, w sklepach, w lekarskich poczekalniach dominuje jeden temat: Jak żyć, kiedy wszystko drożeje? Tym razem strach padł głównie na tych, którzy prowadzą tzw. jednoosobową działalność gospodarczą, powierzając swój los i los swoich rodzin własnej pomysłowości i pracowitości. W 2003 roku mój rząd wprowadził 19 proc. podatek dla samozatrudnionych, co było niezwykle pobudzające dla przedsiębiorczości Polaków. „Polski ład” niesie im katastrofę! Premier Morawiecki wprowadza składkę zdrowotną, której nie będzie można (jak do tej pory) odliczyć od podatku. W praktyce oznacza to, że z 19 proc. robi się zabójczy dla drobnych przedsiębiorców podatek 27 proc. Na fryzjerki, kosmetyczki, kwiaciarki, artystów, na mechaników, budowlańców, właścicieli knajpek, ludzi obsługujących różnego rodzaju wydarzenia kulturalne, na dziennikarzy, przychodzi, jak to mówią, ostatnia godzina. „Polski Ład” jest oszustwem, bo pod słusznym skądinąd pretekstem, żeby ulżyć najniżej uposażonym kryje się ekonomiczny wyrok śmierci dla klasy średniej. Przy tej składce zdrowotnej, rosnących cenach i najwyższej w Unii inflacji, wszelkie kalkulacje ekonomiczne biorą w łeb
Właśnie w takiej sytuacji Kaczyński za pośrednictwem Dudy z pominięciem Sejmu i Senatu – zarządził sobie podwyżki od 40 do 60 proc! Dla reszty są obietnice. Politycy PiS jeżdżą po kraju i wszystkim obiecują złote góry…
Trzeba otwarcie powiedzieć, że w tej sytuacji, na dodatek bez pieniędzy z Unii, żadnych złotych gór nie będzie! A pieniądze unijne są zagrożone, gdyż na Polsce ciążą ignorowane przez rząd wyroki TSUE. Wypłata pierwszej transzy z „Funduszu Odbudowy” już jest wstrzymywana.
Podzielam więc opinię, że to, co robi Jarosław Kaczyński, jest głęboko niemoralne. Gdy idzie drożyzna, gdy rośnie inflacja, spektakularne podwyżki dla rządzących i parlamentarzystów przy jednoczesnych zagrożeniach dla codziennego bytu milionów obywateli, to operacja z piekła rodem. Kaczyński liczył zapewne, że opozycja na to pójdzie – już raz przecież o mało to się nie udało. A i teraz niewiele brakowało, żeby przerobił opozycję na swoich wspólników. Przynajmniej jej część sprawiała wrażenie panny, co to „chciałaby i boi się”. Na szczęście mimo upałów i wakacji znalazł się przytomny Donald Tusk, który ogłosił, że jego partia składa w Sejmie projekt ustawy, która zablokuje wszelkie podwyżki dla polityków do końca kadencji. Trzeba będzie podnieść za tym rękę albo publicznie się temu sprzeciwić. Niech Polska zobaczy.