"Super Express": - Cały skład komisji ds. śmierci Barbary Blidy zaproszono do Katowic na projekcję filmu "Wszystkie ręce umyte". Nikt z państwa się nie pojawił. Dlaczego?
Wojciech Szarama: - Trudno, byśmy chodzili sobie do kina, gdy mamy posiedzenie Sejmu. Film postaram się obejrzeć dziś wieczorem.
- Przebieg wydarzeń w filmie wskazuje na to, że Barbara Blida mogła zginąć nie śmiercią samobójczą, ale w wyniku szarpaniny z funkcjonariuszką ABW.
- Skoro tak, to film nie może być oparty na dokumentach i zeznaniach zgromadzonych dotąd przez komisję śledczą i prokuraturę w Łodzi. Bo te świadczą o tym, że pani Blida zginęła śmiercią samobójczą. Tej tezy nie kwestionuje nawet rodzina zmarłej. Jej mąż Henryk Blida mówił wielokrotnie, że gdy usłyszał huk podobny do wystrzału, pobiegł do łazienki i pamięta, że przed drzwiami siedziała na oparciu fotela funkcjonariuszka, która rzekomo miała się szarpać z panią Blidą. Jako naoczny świadek całego zdarzenia stwierdził, że w łazience była tylko jego żona. Zeznając przed komisją śledczą powiedział, że ma żal do realizatorów filmu o to, że sugerują, że to nie była śmierć samobójcza. On uważa, że była.
- Jakie są dotychczasowe ustalenia komisji i prokuratury?
- Prokuratura umorzyła postępowanie w tej sprawie. Jest tylko jeden akt oskarżenia w stosunku do funkcjonariusza, któremu zarzuca się, że nie dopełnił obowiązków, bo nie sprawdził, czy Blida miała broń. Nie wiem, na jakich dokumentach opierali się twórcy filmu, ale te będące w posiadaniu komisji śledczej są ogólnie dostępne. Z tego, co słyszałem, w filmie wypowiadają się panowie posłowie Wójcik i Kalisz, którzy są członkami komisji. Natomiast ani mnie, ani pani Zalewskiej, choć też zasiadamy w komisji, nikt nie poprosił o opinię.
- Twórcy usiłowali jednak zaprosić do udziału w filmie ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę, ale ten odmówił. Gdyby się zgodził, może uciąłby spekulacje, że cała sprawa była rozgrywką polityczną ze strony PiS.
- Dokumenty wskazują jednoznacznie na to, że prokuratorzy podejmowali w tej sprawie decyzje samodzielnie, a funkcjonariusze ABW wykonywali polecenia prokuratury i postępowali zgodnie z ustawą. Żaden dowód nie wskazuje na to, że były naciski polityczne czy to na funkcjonariuszy, czy na prokuratorów.
- Film pokazuje chaotyczną krzątaninę służb w domu państwa Blidów zaraz po tragedii. Funkcjonariusze mieli zmyć z własnych rąk popiół po wystrzale, a z samego pistoletu podobno zniknęły odciski palców Barbary Blidy...
- W tej sprawie nie ma żadnych znaków zapytania. Na pistolecie są odciski, ale nie zostały zidentyfikowane. Funkcjonariuszka umyła ręce, bo prowadziła akcję reanimacyjną na osobie, która miała otwartą ranę na piersi i była cała we krwi. Dziś nikt nie stawia tezy, że to nie było samobójstwo. Ten film chyba też niczego nie przesądza. Ma charakter otwarty - może po to, aby można było kiedyś nakręcić drugą część? Jeśli jednak ktoś opiera się na dokumentach sprawdzonych przez prokuraturę i przez działającą trzy lata komisję śledczą - którą przecież trudno posądzać o sympatię dla PiS - nie można podważać wersji oficjalnej.
Wojciech Szarama
Poseł PiS, członek komisji ds. śmierci Barbary Blidy