„Super Express”: – Pod koniec roku Władimir Putin obraził Polskę, oskarżył nasz kraj o to, że w latach 30. kolaborował z Hitlerem, sanacyjne władze miały planować wspólnie z Niemcami Holokaust. W co, opowiadając takie bzdury, gra prezydent Federacji Rosyjskiej?
Andrzej Stankiewicz: – Chodzić tu może o różne rzeczy. Po pierwsze – stosunki polsko-rosyjskie są i tak bardzo złe, a więc oskarżając nasz kraj Putin nic nie traci. Po drugie – II wojna światowa, przez Rosjan jest traktowana jako świętość. I zagrywka Putina, słowa o tym, że to nie Rosjanie i pakt Ribbentrop-Mołotow, ale współpraca Polski z Niemcami doprowadziła do wojny, trafiają w Rosji na podatny grunt. Czeka nas szereg rocznic, podczas których Putin będzie chciał przedstawiać Związek Radziecki jako ten kraj, który pokonał Hitlera. To dla obecnej władzy szczególnie istotne w czasie, gdy niezadowolenie społeczne w Rosji ma miejsce, poparcie dla rządu nie jest tak okazałe, jak kilka lat temu. Problemy wewnętrzne są faktem.
– Działanie na użytek wewnętrzny jest oczywiste. Ale czy faktycznie Putin nic nie traci w polityce międzynarodowej? Przecież w całej Europie są głosy oburzenia, Putina krytykuje USA, środowiska żydowskie…
– Jest bardzo dobre oświadczenie gmin żydowskich. Ale polskich gmin żydowskich. Jeśli chodzi o USA, to Putin stawia tu na stosunki bilateralne. I sprawa polska nie będzie miała na nie większego wpływu. Zaś jeśli chodzi o Europę – to oświadczenia są cenne, jednak wyrażają je głównie dyplomaci w randze ambasadorów, sprawa rezonuje w mediach. Nie ma stanowiska kluczowych polityków europejskich. Pamiętajmy, że wszystko dzieje się w czasie, gdy polski rząd prowadzi politykę konfrontacyjną wobec wszystkich, z wyjątkiem Stanów Zjednoczonych.
– Czy wypowiedzi Putina mogą mieć związek z budową Nord Stream 2, służyć narracji o awanturniczej Polsce, która wietrzy wszędzie spiski?
– W pewnym sensie tak, te wspólne interesy energetyczne Rosji i Niemiec są niekorzystne dla Polski. Poza tym dla Niemców rozmywanie ich odpowiedzialności za II wojnę światową, może być opłacalne. A niedługo może pojawić się narracja, że w przypadku odpowiedzialności za II wojnę światową sprawa nie jest taka prosta, Polska też ponosi część odpowiedzialności. W tym kontekście oburza bezczynność polskich władz.
– Jaka bezczynność? Przecież premier wydał bardzo jednoznaczne i ostre oświadczenie.
– Ale prezydent w tej sprawie milczy. Ja się bardzo cieszę, że Andrzej Duda umie jeździć na nartach, życzyłbym sobie jednak, by w takich sprawach jako głowa państwa umiał też zareagować. Pamiętamy, jak PiS – słusznie – krytykował Tuska za to, że pojechał w Dolomity w czasie, gdy ogłaszany był raport Anodiny w sprawie Smoleńska. I żeby było jasne – naiwna polityka początkowych rządów PO wobec Rosji, szukanie tam sojusznika nie było dobrym rozwiązaniem. Ale brak reakcji ze strony prezydenta dziwi. I jest bardzo ryzykowny. Bo jak teraz zdecydowanej odpowiedzi nie będzie, to w maju, w rocznicę zakończenia II wojny światowej Putin, przed europejskimi przywódcami i najprawdopodobniej wiceprezydentem USA swoje słowa powtórzy. I zafunduje nam rzeźnię.