Donald Tusk postarał się, żeby podczas sobotniej konwencji krajowej Platformy nic nie było przypadkowe. Skromna hala sportowa w oddalonym od Warszawy o niecałe 70 km 23-tysięcznym Płońsku. Powitanie Donalda Tuska chlebem przez burmistrza miasta Andrzeja Pietrasika (64 l.) i przemówienie przewodniczącego PO kładące nacisk na sprawy, które do tej pory nie były akcentowane zbyt często przez polityków tej partii.
Nie przegap: Konwencja Krajowa PO. Mocne słowa Tuska: Władza przekroczyła granicę podłości
– Być Europejczykiem to znaczy być Polakiem, być mieszkańcem Płońska, być mieszkańcem polskiej wsi. Tu się nic nie kłóci – podkreślał Tusk, zwracając się do wyborców z mniejszych miejscowości. Były premier opowiadał m.in. o tym, jak brał ostatnio udział w chrzcinach i wszyscy członkowie rodziny, a nawet ksiądz, trzymali kciuki za niego i Platformę. – Są katolikami i nie chcą być opiłowani – podkreślał, krytykując wprost Sławomira Nitrasa (48 l.), który podczas niedawnego Campusu Polska Przyszłości Rafała Trzaskowskiego (49 l.) mówił o „piłowaniu” przywilejów katolików. Tusk zaproponował też Prawu i Sprawiedliwości, żeby do konstytucji wprowadzić zapis, znacznie utrudniający dokonanie ewentualnego polexitu.
Nie przegap: Tusk chce zmienić konstytucję. Takiej reakcji Morawieckiego się nie spodziewał
Były premier stwierdził ponadto, że „polityka to nie lajki” w mediach społecznościowych, odnosząc się do działań niektórych posłów KO, m.in. na granicy polsko-białoruskiej. – Chcę, żebyśmy tutaj, w Płońsku zrobili rachunek sumienia – podkreślał Donald Tusk.