W 2008 roku ówczesny prezydent Lech Kaczyński poleciał do Tibilisi, by pokazać Gruzji wsparcie, gdy Rosja zaatakowała ten kraj. Kaczyński zebrał wtedy kilku prezydentów: Ukrainy - Wiktora Juszczenkę, Litwy - Valdasa Adamkusa, Estonii - Toomasa Ilvesa i premiera Łotwy - Ivarsa Godmanisa, by pojawić się na wiecu politycznym w stolicy Gruzji, udzielając poparcia prezydentowi Gruzji Micheilowi Saakaszwilemu.
To wtedy padły znane, i do dziś przypominane słowa Lecha Kaczyńskiego, który mówił o Rosji i jej agresywnych zachowaniach: - Gdy zainicjowałem ten przyjazd niektórzy sądzili, że prezydenci będą się obawiać. Nikt się nie obawiał. Wszyscy przyjechali, bo Środkowa Europa ma odważnych przywódców. I chciałbym to powiedzieć nie tylko Wam, chciałbym to powiedzieć również tym z naszej wspólnej Unii Europejskiej, że Europa Środkowa, Gruzja, że cały nasz region będzie się liczył, że jesteśmy podmiotem. I my też wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę! - te słowa przeszły do historii.
Teraz zostały przypomniane przez premiera Morawieckiego, który udał się do Kijowa.
ZOBACZ: Przekazali Rosji wieść o wizycie Kaczyńskiego i Morawieckiego! Czy ich pociąg jest bezpieczny?
Wspomniano też co Kaczyński mówił po powrocie z Gruzji. W wywiadzie udzielonym wówczas dla TVP, prezydent Lech Kaczyński stwierdził:
- Rosja ukazuje swoje neoimperialne oblicze. Nie zgadzam się z podległością, gdzie nie ma polityki wschodniej, a polski sektor paliwowy należy do Rosji. Wyjazdy do Moskwy niczego dobrego nie przynoszą.