Odmówił przysięgi, kpił z członków komisji i zjadł naleśnika!

Tak Jarosław Kaczyński zeznawał na komisji ds. Pegasusa

2024-03-15 22:37

Na to przesłuchanie czekali wszyscy pasjonaci życia politycznego – bez względu na przekonania. Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński – zgodnie z zapowiedzią – stawił się w piątek przed komisją śledczą ds. Pegasusa. Większość komentatorów wieszczyła klęskę lub wczesną kapitulację liderowi obecnej opozycji. Tymczasem, debatę nad nielegalnymi podsłuchami zdominowały docinki o członkach... komisji, a także- naleśniki prezesa. Na tym przesłuchaniu nie brakowało wrażeń!

Wszystko zaczęło się jednak od niezłożonej przysięgi, do której zobowiązani są wszyscy świadkowie występujący przed komisją śledczą . Jarosław Kaczyński obiecał, że mówić będzie tylko prawdę, ale sprzeciwił się fragmentowi, który obligował go do mówienia wszystkiego – co wie na temat nielegalnych podsłuchów. A tłumaczył to tak:

- Jest takie zobowiązanie prawne. Ja nie mogę powiedzieć czegoś bez zgody premiera, a co było objęte klauzulą. Państwo kompletnie tego nie rozumieją. Ja muszę mieć zgodę premiera także na posiedzenie tajne. Nie rozumiecie tego, kochani!

Tam gdzie prezes mógł się jednak wypowiedzieć – nie szczędził swojego specyficznego poczucia humoru. W pewnym momencie Jarosław Kaczyński zbulwersował się na posła Pawła Śliza z Polski 2050, który zamiast „posłem”, tudzież „prezesem - tytułował go „świadkiem”. Prezes odpowiedział na to tak:

- Skoro ja jestem świadkiem, to pan jest członkiem, a ja nie chcę pana obrażać.

Na ten wybitny „żart rozporkowy” – poseł Śliz odpowiedział:

- „Proszę członka” – to mnie nie obraża.

Przez większą część zeznań Jarosław Kaczyński powtarzał jak mantrę: nie wiedziałem, nie pamiętam, nie interesowałem się. Przypomnijmy: mówi to człowiek, który jeszcze kilka miesięcy temu był najważniejszą osobą w państwie. Może nieformalnie – lecz w sposób oczywisty dla każdego, to on podejmował kluczowe decyzje dla funkcjonowania Polski. Prezes PiS do przesłuchania przed komisją podszedł jednak z wielkim pobłażaniem. Gdy nastąpiła zarządzona przerwa – udał się wraz z kolegami – na naleśnika, czym poseł Bochenek nie omieszkał pochwalić się w mediach społecznościowych. Była to ewidentna szpila wbita posłowi Zembaczyńskiemu z Nowoczesnej – jednemu z członków komisji – który rzekomo miał doprowadzić do bankructwa naleśnikarni.

Koalicyjny kolega Kaczyńskiego – Jacek Ozdoba z Suwerennej Polski, o jego występnie przed komisją mówił tak:

- Nokaut. To był zwykły nokaut. Prezes Kaczyński znokautował członków komisji z koalicji 13 grudnia – bo obnażył prawdę. Potwierdził, jak zresztą wcześniej zeznający pan profesor, że takie narzędzia jak Pegasus muszą być w normalnym państwie prawnym. Mamy do czynienia z bańką fake newsów i aferą wykreowaną przez media, a nie przez dzisiejszą opozycję.

Niestety dla posła Ozdoby nie doczekał on końca tego „nokautu”. Wraz z posłem Mariuszem Goskiem - po głosowaniu komisji – został wykluczony z jej obrad. Powodem miało być notoryczne przerywanie przewodniczącej Magdalenie Sroce, a także nieparlamentarne zachowanie podczas przesłuchania.

- Szkoda, że nie został wykluczony poseł Trela i poseł Zembaczyński, którzy mówili na komisji o zorganizowanej grupie przestępczej, że ja jestem członkiem takiej grupy! Ja się na takie rzeczy nie zgadzam, złoże odpowiednie pismo do komisji dyscyplinarnej – mówił nam poseł Mariusz Gosek.

To tego w jakiej „kulturze” przebiegało posiedzenie komisji śledczej – odniósł się członek komisji i poseł Nowoczesnej Witold Zembaczyński:

- To nie powinno tak wyglądać. To nie jest moja pierwsza komisja śledcza, w której pracuje i nigdy nie spotkałem się z takim sposobem atakowania. To ma na celu wyprowadzenie z równowagi i czasami bywa skuteczne, bo jesteśmy tylko ludźmi, ale przede wszystkim odciągnięcie uwagi opinii publicznej od istoty sprawy, jaką jest nadużycie uprawnień.

Do samego przesłuchania Jarosława Kaczyńskiego odniosła się przewodnicząca komisji Magdalena Sroka:

- Nie mamy wątpliwości, że prezes w najbardziej kluczowych momentach zasłania się niepamięcią.. Lekceważąco podchodzi do prac komisji, finalnie twierdzi, że jego wiedza opiera się na tym co przedstawili mu panowie Kamiński i Wąsik. Oczywiście, to jest wybieg, no ale fizycznie nie będziemy przymuszać go, żeby odpowiadał na pytania.

Wątpliwości, co do wiedzy Jarosława Kaczyńskiego nie mają posłowie Platformy Obywatelskiej:

- Na pewno o wszystkim wiedział, był wicepremierem ds. bezpieczeństwa, więc w sposób naturalny takie informacje do niego docierały – mówi nam poseł Marek Sowa.

Temat – zgrabnie – podsumowuje poseł Mariusz Witczak: - Jestem przekonany, że o wszystkim wiedział, że oblizywał się na samą myśl, kiedy Pegasus był kupowany. Przecież każde dziecko w Polsce wie, że bez decyzji Jarosława Kaczyńskiego nic nie mogło zdarzyć się w PiS-ie. Przecież to jest oczywiste.

W galerii poniżej zobaczycie Jarosława Kaczyńskiego zeznającego przed komisją ds. Pegasusa:

Sonda
Czy Jarosław Kaczyński powinien oddać przywództwo w PiS?