Słynna „Willa Kwaśniewskich” i cała otoczka związana ze śledztwem w tej sprawie to teraz temat numer jeden na polskiej scenie politycznej. We wtorek CBA ujawniła tajne dokumenty z przeprowadzonych kontroli. Mają one dowodzić, że nieruchomość w Kazimierzu Dolnym należała od lat do byłej pary prezydenckiej, mimo że oficjalnie właścicielem był bliski znajomy państwa Kwaśniewskich. Opozycja nie pozostawiła suchej nitki nie tylko na raporcie służb, politycy chcą dymisji szefa resortu spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego, który nadzorował pracę służb.
Sprawa podejrzeń wobec majątku Kwaśniewskich ciągnie się już od kilkunastu lat. Wszystko zaczęło się w 2006 roku, pretekstem do wszczęcia formalnego postępowania w tej sprawie była nagrana rozmowa ówczesnego lidera SLD z biznesmenem Aleksandrem Gudzowatym. Na nagraniu były premier mówił, że Kwaśniewscy ukrywają część swojego majątku: "Kupili przecież w Kazimierzu całe wzgórze (...). Byłem tam. Piękne. Też nie wiem na kogo, bo nie na siebie (….). - Z dokumentów wynika, że rozpoczynając operację specjalną przeciw Kwaśniewskim, CBA tak naprawdę nie miało nic więcej – ujawnił Onet.pl. Dziennikarze tego portalu dokładnie przeanalizowali dokumenty ujawnione przez służby. W artykule pojawiły się informacje, że agenci tej formacji węszyli w Kazimierzu i zbierali plotki. Ujawniono konkretne przykłady takich rozmów: - "Na temat domu Kwaśniewskich przeprowadzono w dniach 07 i 08.01.2007 r. rozmowy z taksówkarzem z terenu Kazimierza Tomaszem R. (tu dane, nr auta i telefon – red.) Potwierdził on, że właścicielami domu (…) są Kwaśniewscy, a poprzednim była Maria Jaworska – czytamy w artykule. Zamieszczono też stenogramy prywatnych rozmów dotyczących kwestii rodzinnych, kłopotów finansowych, są nawet przepisy kulinarne na święta.
Analizując raport uwagę przykuwa też niecodzienna forma języka jakiego używała była pierwsza dama. Aby ukryć prawdziwą treść rozmów podczas finalizowania całej transakcji Jolanta Kwaśniewska wprowadziła nowe słownictwo dotyczące obuwia. I tak na określenie „gotówki” mówiła „buty”, a zamiast słowa dolary stosowała „zielone buty”. Odmienne znaczenie zyskało słowo „euro”, tutaj Jolanta Kwaśniewska używała stwierdzenia „buty w rozmiarze europejskim”. Z kolei „zamianę na mniejsze nominały” nazywała „zmniejszeniem dziurek”.