Przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego przed sejmową komisją zapowiadało się niezwykle ciekawie. Jednak już w jego trakcie politycy obozu rządzącego zrozumieli, że prezes PiS przygotował się do pytań niezwykle szczegółowo, a do tego "dołożył" kilka zdań, które szybko stały się popularne, jak choćby te o naleśnikarni czy o dyplomach z Collegium Humanum. Politycy największej partii opozycyjnej po przesłuchaniu Kaczyńskiego mogli odetchnąć z ulgą. Prezesowi poszło bowiem całkiem sprawnie, nie zaliczył wpadek, a do tego nie dał się wyprowadzić z równowagi. Jak ustalił portal Wprost.pl, Kaczyńskiego do przesłuchania mieli przygotowywać politycy związani z Suwerenną Polską. – Patryk Jaki jest z Opola, tak jak Zembaczyński, stąd pewnie ziobryści mieli te informacje - twierdzi informator portalu.
Członkowie komisji ds. Pegasusa już zapowiedzieli, że do przesłuchania Jarosława Kaczyńskiego może dojść jeszcze raz, tym razem na tajnym posiedzeniu. Jak bowiem przyznał Jarosław Kaczyński, obowiązuje go tajemnica, a z tej może go zwolnić tylko premier Donald Tusk. Co ciekawe, premier kilka godzin później ironicznie takiej zgody udzielił na portalu X.
W NASZEJ GALERII MOŻESZ ZOBACZYĆ, JAK JAROSŁAW KACZYŃSKI ZEZNAWAŁ PRZED KOMISJĄ ŚLEDCZĄ