Ale to odbicie podzielonej Polski. Bo jest Polska oficjalna - przyjmijmy, że pierwsza. Prezydent, rząd, generalnie władza. Ci, którzy mówią, że jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej. I druga Polska - ta, która czuje, że jest coraz gorzej. W kwestii ignorancji i kłamstw władzy, gospodarki, naszej pozycji międzynarodowej, Smoleńska. Niektórzy mówią o niej - Polska podziemna, bo zwalczana, ośmieszana, sprowadzana do ciemnogrodzkiego, bogoojczyźnianego narożnika. O tym niedopuszczeniu trafnie mówił ostatnio podczas marszu "Obudź się Polsko" szef Solidarności Piotr Duda. A mówił mniej więcej tak: "Wyszliśmy na ulice, bo na salonach nie chcieli z nami rozmawiać".
Ale również po stronie tej drugiej Polski pojawił się ostatnio drugi człowiek. To Piotr Gliński. Nowy, drugi premier. I z całym szacunkiem dla odwagi i osiągnięć profesora, tym drugim już pozostanie. Przede wszystkim dlatego, że Polska ma już premiera. Na razie jest nim Donald Tusk. Po drugie, wątpliwe, żeby ten drugi premier kiedykolwiek rządził. Jeśli w ogóle, to po odrzuceniu w demokratycznym głosowaniu tego pierwszego. Zresztą wystawiający profesora PiS mówi o jego misji: techniczny, przejściowy. Czyli dopiero następny rząd będzie tym pełną gębą. Prawdopodobnie z Jarosławem Kaczyńskim na czele. Po trzecie, nawet jeśli Gliński będzie rządził, zawsze będzie tym drugim po Kaczyńskim. Jak w układzie Krzaklewski - Buzek: premierem był ten drugi, faktycznie rządził pierwszy. Dopiero gdy lider AWS się wycofał, profesor wysforował się na niepodległość. Tak samo mogłoby być z Glińskim. Ale na odejście Kaczyńskiego w najbliższych latach się nie zanosi.
Zresztą w PiS wszyscy będą drudzy po Kaczyńskim. Lipiński, Hofman, Duda (Andrzej) itd. Zrozumiał to Ziobro i odszedł. Ale przecież w PO, przynajmniej na razie, jest Tusk i długo, długo nic. To on jest Słońcem Peru, to on najlepiej harata w gałę. Nieprzypadkowo mówią o nim "pierwszy".
Ale wróćmy do tych drugich. Przed chwilą mieliśmy drugie "exposé" premiera. Drugie, czyli wtórne wobec pierwszego. Bo to pierwsze się nie sprawdziło. Tak jak druga kadencja PO - nieporównywalnie gorsza od fatalnej pierwszej. Ale tu też mamy "dobre" wzorce w postaci drugiej prezydentury Kwaśniewskiego. Nie za wiele w Polsce tej drugorzędności?