W bardzo intymnym wywiadzie udzielonemu wydawnictwu Znak, Szymon Hołownia nie wykręca się od niekomfortowych tematów. Zapytany, dlaczego porzucił swą lukratywną i stabilną posadę jako prezenter w największej komercyjnej telewizji w Polsce, Hołownia odpowiedział, że kryje się za tym kwestia przekraczania granicy, między opisywaniem świata, a jego kreowaniem. Przy okazji tego pytania, polityk zdecydował się zrzucić z siebie ciężar, który niósł w sobie od bez mała dwóch lat. - Bez wątpienia jednym z kluczowych momentów było dla mnie zabójstwo Pawła Adamowicza - wyznaje Hołownia, zapytany o swe motywacje do wzięcia udziału w wyścigu prezydenckim.
- Na własne oczy zobaczyłem, jak bardzo coś jest w Polsce nie tak: zabić ojca rodziny, człowieka, tylko dlatego, że jest politycznym przeciwnikiem? Zabić go na oczach tłumów, w wielkie święto czystego dobra, podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy? Poczucie, że trzeba coś zrobić, a nie tylko mówić, krytykować, narastało we mnie od jakiegoś czasu, bo na spotkaniach autorskich, kiedy jeździłem po kraju w związku z moimi poprzednimi dwudziestoma książkami, cały czas słyszałem: „Zróbmy coś z tym, niech nam pan powie, co możemy zrobić”. Mam ludziom mówić, co mają zrobić? Ja sam muszę najpierw coś zrobić - mówi Małgorzacie Downar z wydawnictwa Znak.
PRZYPOMNIJ, JAK TO BYŁO:
Zabójstwo Pawła Adamowicza. Nowe informacje o Stefanie W.
Dramatyczne słowa Adamowicz do wyborców Bosaka. Mowa o EGZYSTENCJALNYM ZAGROŻENIU!
Kolejnym powodem zawalczenia o "lepsze jutro" z pozycji aktywnego polityka, były narodziny córki Szymona Hołowni. - Wiedziałem, że muszę zrobić coś więcej, niż tylko pisać uczone teksty, a później pokazać córce książki i felietony w „Tygodniku Powszechnym” i powiedzieć: „Zobacz, córciu, jakie tatuś miał mądre i trafne uwagi o świecie”. Trzeba pójść i zrobić ten lepszy świat. Podjąłem tę decyzję dla mojej Mani, dla mojej rodziny - zdradza waleczny polityk.
Wywiad ukazał się w związku z premierą najnowszej książki Hołowni. W "Fabryce jutra" były dziennikarz dzieli się swoimi przemyśleniami po zajęciu 3. miejsca w wyścigu wyborczym. - Chciałem to zapisać, tym bardziej że pierwszą kampanię ma się tylko raz. Niezależnie od tego, jak potoczą się moje dalsze polityczne losy, nigdy nie będę już patrzył na ten właśnie świat z takiej perspektywy - wyjaśnia polityk, który po porażce wyborczej bynajmniej nie zamierza się poddać. Jego ruch Polska 2050 ma już reprezentantów w Sejmie i - według różnych sondaży - może liczyć na poparcie aż do 20 proc. polskich wyborców.
ZOBACZ TEŻ: