Beata Szydło znalazła swego rodzaju na haka na Broniarza i nie zawaha się go użyć. Mało tego, już zaczęła go wykorzystywać. Była premier zarzuca Broniarzowi, że jest "czynnym politykiem" i dlatego ma do niego "ograniczone zaufanie". - Jego wystąpienia z politykami PO i na różnych innych gremiach politycznych są powszechnie znane. Nie zapominajmy, że pan Broniarz ma w tym roku wybory, swoje związkowe. Mówił, że od 24 lat jest szefem związku; w roku będzie ubiegał się o reelekcję - wskazała Szydło w rozmowie z TVP. - Jego słowa, że związki mają oręż i mogą promocją uczniów obnażyły jego intencje. Mimo że przeprosił, wiele osób się zastanowiło, jaka jest rzeczywista intencja tego strajku - argumentowała.
SZYDŁO UDERZA W KOLEŻANKĘ. MOCNE SŁOWA
Wicepremier jednocześnie odniosła się do finansowych postulatów nauczycieli. - Nie stać w tej chwili budżetu na to, żeby 17 mld, bo tyle by to mniej więcej wyniosło, dodatkowo wyłożyć - stwierdziła Szydło, zaznaczając, że płace nauczycieli PiS podnosi "sukcesywnie"