W poniedziałek Andrzej Duda poinformował, że zdecydował się podpisać ustawę o powołaniu komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów w Polsce. Zdaniem opozycji, a przede wszystkim polityków Koalicji Obywatelskiej, to ruch wymierzony w Donalda Tuska. Sam lider PO zaznaczył, że w niedzielę będą się w tej sprawie odbywać "konsultacje społeczne" m.in. obok Pałacu Prezydenckiego. Chodzi oczywiście o marsz, który 4 czerwca organizuje były premier. Swoje zaniepokojenie ustawą wyraziły Stany Zjednoczone oraz Parlament Europejski. W środę odbyła się tam debata, w której brała również udział Beata Szydło. Dziś w Polskim Radiu tłumaczyła, dlaczego doszło do tej dyskusji. - Opozycja w PE ma silną reprezentacją byłych premierów i ministrów. Kolejny raz zainicjowała debatę o Polsce. Przykre jest, że w PE toczy się polski spór i atak na Polskę ludzi, którzy mają reprezentować Polskę - analizowała. Jak dodała, bardzo ją zdziwiło, że tak szybko doszło w Parlamencie Europejskim do dyskusji na ten temat. - PE nie ma żadnych kompetencji, aby sprawdzać jakie organy administracji publicznej są powoływane w Polsce. Podobnie nie ma kompetencji, aby wtrącać się w reformę polskiego systemu sprawiedliwości. To jest gestia suwerennych państw członkowskich - oceniła.
Podkreśliła jednocześnie, że Andrzej Duda podjął słuszną decyzję, a z debaty na forum Unii cieszy się Władimir Putin. - Dobrze, że powstała komisja ds. rosyjskich wpływów. Możemy przypuszczać, że opozycja boi się wyjaśnienia pewnych kwestii. Trzeba przede wszystkim mieć na względzie dobro i bezpieczeństwo Polski. Z debaty w PE najbardziej ucieszył się Putin - podsumowała.