Rafał Ziemkiewicz, "Do Rzeczy": Ta komisja to gra na osłabienie Konfederacji
Przyznam, że spodziewałem się weta prezydenta w sprawie komisji ds. zbadania wpływów rosyjskich w Polsce. Ta komisja będzie tylko narzędziem walki politycznej. Przypomnijmy sobie komisję reprywatyzacyjną, która była identycznie skonstruowana pod względem prawnym. Poza gadaniem, propagandą, nic z niej konkretnie nie wynikło. W komisji ds. zbadania wpływów rosyjskich chodzi głównie o podtrzymanie narracji oskarżającej o prorosyjskość partie opozycyjne w trakcie trwania kampanii wyborczej. Zakres sformułowanych prac tej komisji raczej wymagałby powołania sejmowej komisji śledczej, ale jeśli taką by powołali, to musiałaby ona przestać działać w momencie rozwiązania Sejmu, a chodzi właśnie o to, że ma ona działać do ostatniej chwili trwania kampanii wyborczej i dostarczać newsów w całej sprawie. To poświęcanie dobra wspólnego na rzecz walki politycznej. Komisja to strzał w Konfederację, to gra PiS na osłabienie Konfederacji. To nie jest żadne „lex Tusk”. Spodziewam się, że w kampanii wyborczej będą ćwiczone wypowiedzi Grzegorza Brauna, czy Korwina – Mikke. Konfederacja na razie zabiera tlen Platformie, ale doktryna Kaczyńskiego, że na prawo od PiS ma nie być niczego, nie przestała obowiązywać.
Andrzej Stankiewicz, Onet.pl: Kaczyński chce za wszelką cenę zatrzymać Tuska
To będzie starcie totalne, zupełnie na wyniszczenie. U źródeł decyzji Jarosława Kaczyńskiego, bo nie ma żadnych wątpliwości, że to jego decyzja, leży myślenie, że za wszelką cenę trzeba teraz zatrzymać szefa PO. Prezes PiS chce to zrobić metodami absolutnie niezgodnymi z naszym porządkiem prawnym, z tradycją ustrojową. Tą ustawą wchodzimy na nowy poziom sporu. Realnie, do tej pory, PiS nie zrobił niczego Donald Tuskowi. Nie został skazany, było śledztwo prokuratorskie, ale nic tym nie zrobili. To, co teraz robi PiS, wywoła efekt wahadła, kiedy opozycja dojdzie już do władzy. Spróbują sięgnąć po podobne rozwiązania, żeby rozbić kompletnie Prawo i Sprawiedliwość, a Jarosława Kaczyńskiego odsunąć od życia publicznego. To jest moja główna obawa. Dlaczego prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę? W jego kancelarii była na ten temat różnica zdań. Jeszcze kilka miesięcy temu minister Paweł Szrot mówił, żeby uważać z tymi wzajemnymi oskarżeniami o sprzyjanie Rosji. Mówił, że rząd PO-PSL może popełniał błędy, może był naiwny, ale trudno powiedzieć, że działał w interesie Rosji. Teraz widać, że coś się zmieniło. W pałacu ważyły się dwie opcje. W grę wchodziło podpisanie ustawy i wysłanie jej do Trybunału Konstytucyjnego oraz samo skierowanie przepisów do zbadania ich zgodności z konstytucją. Zwyciężył pierwszy wariant.