Adam Dziedzic

i

Autor: Mateusz Grochocki/East News, Paweł Wodzyński/East News

do czego tam doszło?

Szokujące doniesienia na temat imienin w domu posła PSL. W mediach aż huczy, polityk wyjaśnia

2025-01-25 11:50

W mediach pojawiły się doniesienia na temat imprezy imieninowej, która odbyła się w domu posła PSL Adama Dziedzica. Jak opisała "Gazeta Wyborcza" w czasie imprezy miało dość do awantury z kuzynem polityka, a co więcej interweniować miała policja, a przyjechać karetka. Do czego faktycznie tam doszło? Poseł postanowił wydać oświadczenie i odniósł się do sprawy w mediach społecznościowych.

"Gazeta Wyborcza" opisała sytuację, do której miało dojść w domu posła Polskiego Stronnictwa Ludowego, Adama Dziedzica, w czasie świąt Bożego Narodzenia. W pierwszy dzień świąt policja miała interweniować w czasie imprezy imieninowej (jak wiemy, imieniny Adama przypadają w wigilię). Co więcej, jak podaje "GW" miała zostać wezwana karetka, tę wieść poseł sprostował w mediach społecznościowych, opisując sprawę. Zdaniem gazety poszkodowanym w awanturze miał zostać sam polityk: - Posła nie było na posiedzeniach Sejmu, które odbyły się 8 i 9 stycznia i przez kilkanaście dni na ręce miał opatrunek ortopedyczny - zauważyła "GW".

Wszczęte zostało postępowanie wyjaśniające, a pełnomocnik posła PSL, adwokat Bogusław Sowa przyznał: - W postępowaniu, które zostało wszczęte z powiadomienia tej drugiej osoby, pan Dziedzic nie był wzywany i nie był przesłuchiwany - wyjaśnił. 

W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" poseł Dziedzic przyznał: - Doszło do nieporozumienia z kuzynem. Czasem, nawet w rodzinie ktoś ma oczekiwania związane z wykorzystaniem mojej funkcji. A ja nie jestem na to podatny - ocenił.

Oświadczenie posła PSL: "Sytuacja dotyczyła chęci wykorzystania mojej funkcji a ja nie jestem na to podatny"

Po tym, jak wspomniany artykuł ujrzał światło dzienne, poseł PSL wydał oświadczenie na Facebooku. Napisał, że ani policji ani karetki nie było w jego domu, dodał też: 

Szanowni Państwo, dziś media poinformowały o "Świątecznej awanturze z moim udziałem". Trudno aby nie było w tym mojego udziału, skoro działo się to u mnie w domu - na moich imieninach.  Informuję, że żadnej Policji ani karetki pogotowia u mnie w domu NIE BYŁO - będę występował w tej sprawie o sprostowanie w mediach.  Sytuacja dotyczyła chęci wykorzystania mojej funkcji a ja nie jestem na to podatny. Pisząc konkretnie: MÓJ KUZYN MIAŁ OCZEKIWANIA WZGLĘDEM SWOJEJ KARIERY - A ZRESZTĄ ZOBACZCIE I OCEŃCIE TO SAMI.

Co więcej, w rozmowie z lokalnym portalem halorzeszow.pl poseł wytłumaczył, że winnym zaistniałej sytuacji i zamieszania ma być, jego zdaniem, kuzyn, który miał próbować wymusić na polityku pewne korzyści: - Sytuacja dotyczyła chęci wykorzystania mojej funkcji a ja nie jestem na to podatny. Mój kuzyn miał oczekiwania względem swojej kariery. Wszystko znajduje zresztą potwierdzenie w wiadomościach, które do mnie wysyłał - mówił portalowi polityk PSL. Dowodami mają tu być rozmowy z komunikatora, które poseł upublicznił właśnie na Facebooku przy wpisie z oświadczeniem w tej sprawie.

Express Biedrzyckiej - SHORT 2 - OSTRY APEL EKSPERTKI DO WIDZA