Joanna Lichocka - bez prawa jazdy! Dokument posłanka straciła w niedzielę. O całej sprawie powiadomiła na swoim Facebooku. Jak napisała mknęła przez pustą autostradę, bo była piękna pogoda i nawet nie zauważyła żadnego znaku nakazującego zwolnić: - Na tej dwupasmowej w obu kierunkach trasie na skraju miasta obowiązuje ograniczenie prędkości do 50km na godzinę. Nie ma, jak widać na zdjęciach, żadnego znaku ograniczenia prędkości. A skoro nie ma, to w Warszawie jest 50. Zdarzyło mi się o tym niestety zapomnieć - opisuje zajście Lichocka i publikuje kilka zdjęć wspomnianej trasy.
Posłanka dokładnie zrelacjonowała spotkanie z policją: - I tam właśnie, onegdaj, miły pan policjant bardzo uprzejmie, niemniej dobitnie mi ten fakt przypomniał oraz… zatrzymał moje prawo jazdy. Udało mi się bowiem w to niedzielne popołudnie na pustej prostej trasie rozpędzić do 101..- wspomina. Ale to nie wszystko, bo oprócz mandatu Lichocka dostała jeszcze 10 punków karnych! - Oprócz zatrzymania prawa jazdy, pan policjant nie mniej uprzejmie i kiwając głową ze zrozumieniem nad słowami mojej skruchy wymierzył stosowny w takich okolicznościach mandat karny za przekroczenie prędkości. No i 10 punktów! - przyznała. Na szczęście parlamentarzystka nie zachowała się tak, jak często robią politycy, i nie schowała się za immunitetem, by tylko uniknąć kary. Mandat i punkty karne przyjęła: - Mandat oczywiście przyjęłam, nie zasłaniałam się immunitetem, bo nic moje poczynania na tej słonecznej drodze z pełnieniem obowiązków poselskich nie miały wspólnego - pochwaliła się w sieci.
Zobacz: Wpadka Wałęsy! Na pogrzeb bohaterów ubrał się jak na działkę... a Jaruzelskiego żegnał pod krawatem
Posłanka PiS oświadczyła, że więcej nie popełni już takiego błędu, będzie ostrożniejsza i zdejmie nogę z gazu: - Obiecuję w przyszłości poprawę – będę tą drogą jeździć wolniej (choćby kusiło). Teraz pani poseł będzie zmuszona przesiąść się na rower albo do autobusu.