„Super Express”: - Po burzliwych kilku dniach w parlamencie PiS postawił na swoim i pakiet antykryzysowy przyjął w zasadzie w pierwotnej wersji, nie uwzględniając niemal żadnych poprawek opozycji. Jak pan tzw. tarczę antykryzysową ocenia? Z punktu widzenia pracowników to dobre rozwiązania?
Andrzej Radzikowski: - Absolutnie nie! W wersji przyjętej przez PiS ta „tarcza” przerzuca większość kosztów kryzysu na osoby pracujące na umowę o pracę.
- W jaki sposób?
- Po pierwsze, gwarancja jedynie 50 proc. minimalnego wynagrodzenia oferowana przez ten rządowy pakiet jest zdecydowanie niewystarczająca i niezasłużoną. Pracownicy pracujący przez lata na umowę o pracę odprowadzali składki na Fundusz Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Właśnie po to, żeby w momencie, gdy pojawi się kryzysowa, zagwarantować im dopłaty do wynagrodzeń i spokojne funkcjonowanie. Niech sobie rząd obniży uposażenia do 50 proc. płacy minimalnej i niech spróbuje pożyć za te pieniądze przez trzy miesiące. I wtedy porozmawiamy, bo przynajmniej będzie wiedział, o czym my mówimy.
- Ale może lepiej, żeby byłyby jakiekolwiek gwarancje niż nie było żadnych?
- Pamiętajmy o tym, że jeśli tak drastycznie zostaną obniżone pensje pracowników, to za chwilę staną się oni klientami opieki społecznej, czyli też budżetu państwa. Trudno więc uznać to za dobry pomysł. Ale zwróćmy uwagę na jeszcze jeden palący problem, który przy okazji tzw. tarczy antykryzysowej się objawił.
- Jaki?
- Państwo w ogóle przestało się martwić o osoby bezrobotne, które są i będą zwalniane z pracy. Nie wiem, czemu rząd zakłada, że w wyniku tego kryzysu, z którym mamy dziś do czynienia, nikt nie straci pracy. Dziś zasiłek dla bezrobotny na poziomie 800 zł to kwota poniżej minimum socjalnego, co jest zwyczajnie karygodne. Konwencja Międzynarodowej Organizacji Pracy mówi o tym, że taki zasiłek powinien być wypłacany przynajmniej na poziomie 50 proc. ostatnio pobieranego wynagrodzenia. I to postulowaliśmy. Tym bardziej, że znowu: zasiłek jest wypłacany z Funduszu Pracy, który był tworzony z odpisu od wynagrodzeń. Dlatego rozwiązania przyjęte przez rząd są dla nas tak bulwersujące.
- W ostatecznie przyjętej wersji tarczy antykryzysowej przyjęto zapis o Radzie Dialogu Społecznego, której członków może teraz odwoływać premier. Andrzej Duda ogłosił, że zgłosi ten zapis do Trybunału Konstytucyjnego. Czemu ta sprawa jest tak ważna?
- Absolutnie nie do przyjęcia jest podporządkowanie RDS premierowi w ten sposób, że w każdej chwili będzie mógł odwołać niepokornych członków tego ciała. To też dla mnie zdumiewające, ponieważ w stanie kryzysu zaufanie do działań rządu jest sprawą kluczową. Po drugie, jako związki zawodowe i pracodawcy będziemy musieli za chwilę w zakładach pracy negocjować porozumienia ratujące firmy. Rola partnerów społecznych działających w RDS będzie więc ważna jak nigdy.
Rozmawiał Tomasz Walczak
Szef OPZZ o tarczy antykryzysowej: To pracownicy zapłacą za walkę z kryzysem
2020-04-02
13:29
Państwo w ogóle przestało się martwić o osoby bezrobotne, które są i będą zwalniane z pracy. Nie wiem, czemu rząd zakłada, że w wyniku tego kryzysu, z którym mamy dziś do czynienia, nikt nie straci pracy - mówi w rozmowie z "Super Expressem" Andrzej Radzikowski, przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.