W czerwcu 2020 r., w dolnośląskim Brzegu zdobył szczyt chamstwa wykrzykując pod adresem środowisk LGBT: „Próbuje się nam wmówić, że to ludzie, a to jest po prostu ideologia.” W Połczynie zaś zdobył szczyt trzeci – hańby, że użyję określenia prof. Strzembosza. W towarzystwie hożych staruszek w strojach ludowych, wydzierał się na temat dopiero co podpisanej przez siebie ustawy o komisji do zbadania rosyjskich wpływów na nasze życie polityczne, znanej jako „lex Tusk”. Nikt nie ma najmniejszych wątpliwości, że ta „komisja” to kij bejsbolowy do zatłuczenia największego i najgroźniejszego konkurenta Kaczyńskiego - Donalda Tuska. Duda świadom świństwa, które zrobił, próbował je zakrzyczeć drąc się na całe miasto, że jemu chodzi wyłącznie o jawność życia publicznego. Chciałby mianowicie wiedzieć, dlaczego w czasie rządów PO-PSL „gaz był drogi”. Bo teraz jest tani?
Zanim kapciowy Kaczyńskiego dał swój popis w Połczynie, w TVN wystąpił ambasador USA w Polsce Mark Brzeziński. Tego dnia Amerykanie obchodzili Dzień Pamięci poświęcony żołnierzom, którzy zginęli w różnych wojnach nie tylko w obronie ich kraju, ale też w obronie wolności i demokracji. Ambasador przypomniał, że dla obrony tych samych wartości amerykańscy żołnierze pełnią służbę także w Polsce. Przy okazji skomentował „lex Tusk”. Powiedział, że rząd USA podziela obawy związane z ustawami, które ograniczałyby obywatelom prawo głosowanie na tych, na których by chcieli. Po połczyńskich krzykach Dudy odezwał się Departament Stanu. Ten już nie owijał w bawełnę, tylko wywalił prosto z mostu: „Podzielamy obawy wyrażone przez wielu obserwatorów, że ustawa o utworzeniu komisji do zbadania rosyjskich wpływów może zostać wykorzystana do zablokowania kandydatur polityków opozycji”. Wypowiedział się też unijny komisarz do spraw sprawiedliwości Didier Reynders: powołanie komisji, która będzie mogła pozbawić poszczególne osoby prawa wyborczego i zakazać im pełnienia funkcji publicznych budzi szczególne wątpliwości. Unia przyjrzy się temu uważnie.
Ja powiem jeszcze prościej – na mocy tej ustawy każdy, kto jest przeciwnikiem PiS w ogóle, a Kaczyńskiego w szczególności może być uznany za kremlowskiego sługusa i pozbawiony praw obywatelskich. Rozumieją to wszyscy, nawet Hołownia, który przestał pajacować i oświadczył, że i jego stronnicy wezmą udział w zapowiadanym na 4 czerwca marszu–proteście przeciwko złodziejskiej, durnej, a od poniedziałku także opresyjnej władzy … Jak będą mieli duży transparent to się ich zauważy.