Konrad Szymański

i

Autor: EAST NEWS, East News Konrad Szymański

Szczyt unijny sukcesem rządu? "Jeszcze nigdy Polska nie dostała takich pieniędzy" - mówi minister ds. europejskich

2020-07-21 15:02

Premier Morawiecki mówi prawdę w sprawie powiązania unijnych pieniędzy z kwestiami praworządności? "Komentarze mediów zachodnich są znacznie bardziej realistyczne. Dominuje ton o wygranej Polski i Węgier. W tej sprawie rząd ustawił przyszłą dyskusję we właściwy sposób. Możemy rozmawiać o uczciwym i zgodnym z prawem wydawaniu unijnych pieniędzy. Natomiast nie zgodzimy się na arbitralne mechanizmy, które mogłyby być wykorzystywane na polityczne życzenie" - mówi w rozmowie z "Super Expressem" minister ds. europejskich, Konrad Szymański,

„Super Express”: - Po kilku dniach trudnych negocjacji unijnym przywódcom udało się porozumieć ws. budżetu i funduszu pomocowego, który ma pomóc w walce z gospodarczymi skutkami epidemii koronawirusa. Z wielu względów ustalenia są historyczne, ale największe emocje budzi powiązanie kwestii finansowych z praworządnością. Premier Mateusz Morawiecki przekonuje, że naszym sukcesem jest to, iż takiego powiązania w porozumieniu nie zapisano. Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i szef Rady Europejskiej Charles Michel przekonują, że jednak takie powiązanie się w nim znalazło. Kto tu mija się z prawdą?
Konrad Szymański: - Od dwóch lat blokujemy zgłoszony przez KE w 2018 r. projekt rozporządzenia w tej sprawie. Prędzej czy później on ruszyłby z miejsca. W ramach negocjacji budżetowych uzgodniliśmy, że zmiany w tej sprawie w drodze jednomyślności ma ukształtować Rada Europejska. Zgodnie z naszymi oczekiwaniami ten nowy projekt, jeśli się pokaże, ma dotyczyć ochrony budżetu UE przed korupcją, a nie ogólnych braków praworządności, jak to było zapisane w poprzednim, skutecznie odrzuconym przez Morawieckiego i Orbana tekście. Myślę jednak, że budżet powinien być oceniany przede wszystkim przez pryzmat alokacji dla Polski. Tym razem jest ona bezprecedensowo wysoka.
- Zostańmy chwilę przy kontrowersjach związanych z praworządnością. „Po raz pierwszy w historii Europy poszanowanie dla praworządności jest decydującym kryterium dla wydatków budżetowych” - mówi von der Leyen. Skąd optymizm rządu, że w tej kwestii rząd zwyciężył? Nie jest to sianie dezinformacji co do ustaleń szczytu?
- Komentarze mediów zachodnich są znacznie bardziej realistyczne. Dominuje ton o wygranej Polski i Węgier. W tej sprawie rząd ustawił przyszłą dyskusję we właściwy sposób. Możemy rozmawiać o uczciwym i zgodnym z prawem wydawaniu unijnych pieniędzy. Polska ma tu bardzo dobre wyniki. Walka z korupcją jest naszym flagowym celem politycznym. Natomiast nie zgodzimy się na arbitralne mechanizmy, które mogłyby być wykorzystywane na polityczne życzenie. Polska w tej perspektywie budżetowej nie straci z takiego powodu ani jednego euro.
- Część polityków Zjednoczonej Prawicy mówiła przed i w czasie szczytu, że trzeba takie rozwiązania zablokować, bo na szali jest suwerenność Polski. „Weto albo śmierć” - przekonywali. Weta na nie ma, więc pora umierać?
- Weto musi być uzasadnione poważnymi powodami i prowadzić do poprawy sytuacji, a nie jej pogorszenia. Premier Morawiecki brał pod uwagę taki scenariusz przez cały czas negocjacji. Cała Zjednoczona Prawica - nie tylko jej część - sprzeciwia się uznaniowym mechanizmom, opartym o niejasne kryteria. Takie właśnie zapisy z poprzedniej wersji konkluzji odrzuciliśmy.
- Skąd w ogóle zaniepokojenie rządu łączeniem kwestii finansowych z praworządnością? Skoro PiS przekonuje, że praworządność, wbrew opiniom krytyków, ma się w Polsce świetnie, to czemu tak baliście się tych rozwiązań?
- Biorąc pod uwagę nasze doświadczenia ostatnich lat, myślę, że słusznie obawiamy się używania tego argumentu jako mechanizmu sankcyjnego na polityczne życzenie. Na to nie ma zgody. Tu nie chodzi o praworządność. Sama zasada praworządności jest oczywiście tak samo ważna zarówno dla Warszawy, jak i dla Brukseli.
- Przejdźmy do kwestii finansowych. Fundusze dla Polski na politykę spójności i politykę rolną mają być o 18 proc. niższe niż w poprzedniej perspektywie finansowej. Rekompensata w postaci funduszu pomocowego pozwala nam być zadowolonymi?
- Rekompensata, jaką premier Morawiecki wynegocjował w funduszu odbudowy, z nawiązką wyrównuje braki pierwotnej propozycji budżetu. Dla naszego rozwoju liczy się pozycja w całości unijnych finansów. A tu mamy największy udział w środkach unijnych w historii naszego członkostwa w Unii Europejskiej - ponad 700 mld zł.
- Pytanie, czy dostaniemy całość, bo część funduszu pomocowego ma być uzależniona od sytuacji gospodarczej. Około 8 mld euro możemy stracić na rzecz krajów Południa, gdyby sytuacja gospodarcza w Polsce była w porządku. To dobre rozwiązanie?
- Polska faktycznie przechodzi kryzys związany w pandemią najłagodniej w Europie. Wielu się dziwi. dlaczego mimo to jest jednym z głównych beneficjentów funduszu ratunkowego. Zmieniliśmy klucz alokacji, który pojawił się przed szczytem korzystnie dla Polski. W części grantowej cięcia w całości to skala 22 proc., dla Polski te cięcia to 3 proc..
- Fundusze unijne są dla Polaków dość jasne, wiedzą, na co one zostaną przeznaczone i jak mogą z nich skorzystać. Co z funduszem pomocowym? Jak skorzystają z niego Polacy?
- Już miesiąc temu rozpoczęliśmy prace w resorcie funduszy i polityki regionalnej nad krajowym planem odbudowy. To, że przechodzimy kryzys łagodniej, nie znaczy, że nie będziemy mieli potrzeb inwestycyjnych czy rynku pracy. Dobierzemy takie projekty, które najlepiej posłużą polskiej gospodarce.
- I na koniec: Unia Europejska dokonała historycznej rzeczy – podjęła decyzję, że w ramach walki z kryzysem gospodarczym będzie się wspólnie zadłużać. Coś, co po 2008 r. i kryzysie finansowym było nie do pomyślenia. Czy dla PiS, który mówi o Europie ojczyzn, ten wyraźny krok ku federalizacji nie jest zagrożeniem dla waszych pomysłów na UE?
- Pieniądze na rynku są dziś bardzo łatwo dostępne. Przy wysokiej wiarygodności kredytowej Unii Europejskiej to najłatwiejszy sposób na sfinansowanie potrzebnych transferów. To jest jednorazowa decyzja w określonym celu. Stare długi, które zaciągnęły państwa, pozostają w tych państwach. Nie ma mowy o ich przejęciu. Dług UE zrealizuje wspólne unijne cele na przyszłość. Decyzja jest w rękach państw członkowskich, które decydują także o programie spłat. To żadna federalizacja.
Rozmawiał Tomasz Walczak