Trudno opisać, co może czuć matka, kiedy jej syn, dorosły już mężczyzna, wezwany po imieniu i nazwisku staje pokornie przed biskupem i prosi o udzielenie mu święceń. Albo gdy matka patrzy na syna, jak ten leży krzyżem w kościele podczas śpiewu litanii do świętych. Beata Szydło mogła się przygotować do takich chwil przez 5 lat studiów syna w Wyższym Seminarium Duchownym w Krakowie, ale w sobotę była do głębi poruszona uroczystością. - Chciałbym podziękować rodzicom, że dali swoich synów na służbę Kościołowi. Dajemy jako dar dla Kościoła tego syna, który pewnie bardzo dobrze się zapowiadał, co do którego rodzice mogli mieć różne marzenia i pragnienia - mówił biskup Roman Pindel w katedrze w Bielsku-Białej.
Teraz Tymoteusz przez rok będzie mógł m.in. udzielać chrztów, przewodniczyć pogrzebom, asystować we mszy i np. przy zawieraniu małżeństwa, wygłaszać kazania. Wszystkie obowiązki kapłańskie będzie mógł pełnić, kiedy skończy studia i uzyska tytuł magistra teologii. Stanie się to w maju 2017 roku. Do tego czasu pani premier będzie mogła bardziej niż przez ostatnie lata nacieszyć się synem. Tymoteusz jako diakon wróci w rodzinne strony, czyli do parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Przecieszynie.
Zobacz: Syn Szydło - kleryk Tymoteusz o aborcji: Trzeba bronić życia