- Ziemowit Gowin trochę płynie, nie pierwszy raz… Jego Hot16Challenge też był słaby i w formie i w treści. I z tego co wiem Jarosław Gowin też miał taką opinię. Szczególnie to, że był słaby w formie mu się nie podobało. Myślę, że Jarosław Gowin wykorzysta te ostatnie godziny kampanii do tego żeby z synem porozmawiać i spróbować go przekonać do tego, że błądzi. Bo nawet najzdolniejszy doktorant filozofii ma mniejszą wiedzę na temat kulisów funkcjonowania państwa, ewentualnych zagrożeń i korzyści płynących z konkretnego wyboru – mówi poseł Porozumienia i klubu parlamentarnego PiS.
- Jarosław Gowin wykorzysta ten czas żeby z perspektywy wieloletniego wicepremiera i lidera partii koalicyjnej do tego, żeby przekonać syna, że jednak wie lepiej co jest dla Polski lepsze. I z perspektywy doświadczenia i ojcowskiego autorytetu. A Ziemowit Gowin ma prawo posłuchać lub nie i zrobić przy urnie wyborczej to co uzna za słuszne - podsumowuje polityk.
Kamil Bortniczuk odniósł się także do słów przedstawicieli opozycji, w tym kandydata na prezydenta Szymona Hołowni, którzy przekonują, że niedzielne wybory zdecydują o tym czy w Polsce będziemy nadal mogli mówić o demokracji i czy Polacy w jakichkolwiek wyborach będą jeszcze mogli zagłosować. - Po pierwsze to dramatyzowanie. Po drugie jest to nielogiczne przedstawianie naszej władzy jako jakiegoś zamordyzmu i autorytaryzmu. Skoro niby mamy je od 5 lat i wszystkie narzędzia w ręku, no to po co mielibyśmy organizować wybory prezydenckie? Już tych byśmy nie zrobili. Demokracja w Polsce ma się świetnie. Frekwencja wyborcza jest rekordowa – my mamy silny mandat społeczny do tego żeby władzę sprawować – mówi Kamil Bortniczuk. - Nasi przeciwnicy na siłę próbują przekonywać swoich zwolenników – do takiej bańki, bardzo wąskiej grupy zwolenników – mówią, że coś jest nie tak, że to jest jakiś autorytaryzm, totalitaryzm niemalże. A jednocześnie przekonujemy, że wybory mogą się rozstrzygnąć kilkoma głosami… no to mamy ten autorytaryzm czy nie? - pyta poseł Bortniczuk.