Stanisław Drozdowski: Święto w dzień powszedni

2012-06-04 4:20

4 czerwca. Niby normalny poniedziałek. A jednak święto. Rocznica ważna. Bo właśnie tego dnia w 1989 r. odbyły się wybory, te, które stworzyły podwaliny pod wolną Polskę. Przypominam o tym, bo nawet niektórzy posłowie mają kłopot z ważnymi datami naszej historii.

I kolejna istotna data. Noc z 4 na 5 czerwca 1992 r. To właśnie dwadzieścia lat temu Sejm obalił rząd Jana Olszewskiego. Powodem była lustracja, a właściwie słynna lista Macierewicza, wskazująca polityków uzależnionych w różnym stopniu od PRL-owskich służb specjalnych. Wśród wówczas wskazanych "Bolek", ówczesny prezydent Lech Wałęsa. A także jeden z obecnych ministrów rządu Donalda Tuska. Data wielkiego rozdarcia w obozie solidarnościowym, które w konsekwencji pozwoliło na powrót obozu postpezetpeerowskiego do władzy. Tyle fakty.

Obie daty ważne w historii Polski, choć o tej drugiej większość dzisiejszych polityków chciałaby raczej zapomnieć. 4 czerwca 2012 r. Dzień rocznic, urodzin prezydenta (okrągłych sześćdziesiątych), powszedni niby, a jednak święto. A jak święto, to i życzenia. Policji życzę, by 4 dni przed EURO zaczęła działać z rozumem. I jak należy zabezpieczała rodaków w związku ze wszystkimi imprezami związanym z piłkarską fetą. Bo to, do czego dopuściła przy rozdawaniu wejściówek w Krakowie, świadczy o braku wyobraźni. To nieprawda, że nic się nie stało, bo nikt nikogo w tłumie nie zadeptał. Stało się coś z gotowością służb przed EURO. Wyobraźni też życzę panom z firmy Kapsch zarządzającej bramkami opłat na A4. Zmuszanie kierowców karetek pogotowia, ratujących życie i zdrowie ofiar wypadków, do pobierania biletów, to pomysł w stylu "do widzenia rozum, spotkamy się jutro". Panowie! Rozumiem, że to się zmieni. Od dziś!

Dziś 4 czerwca. Powszedni dzień, choć święto.