Urodził się w 1926 r. w Wojtkowicach. Teraz mieszka w Lidzbarku Warmińskim. Piękną rocznicę 94 urodzin obchodził 18 czerwca, co zbiegło się z odebranym niedawno awansem na majora – to efekt starań 4 Warmińsko-Mazurskiej Brygady Obrony Terytorialnej. Dwa lata temu prezydent RP Andrzej Duda wręczył bohaterowi Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski.
Dlaczego walczył? „Już jako młody chłopak czułem się zniewolony, przez Niemców. A poza tym mój ojciec był żołnierzem. Ale w patriotycznym duchu wychowywała też przedwojenna szkoła. Tego nam dziś brakuje”.
W Armii Krajowej został zaprzysiężony w 1943 r. przez ppor. Stanisława Karolkiewicza ps. „Szczęsny”. Konspiracyjną pocztę przewoził w gipsie rzekomo złamanej ręki. Ale dlaczego walczył po 1945 r.? „W oparciu o rosyjskie bagnety UB narzucił Polsce obcy ustrój. Bo gdyby nie Rosjanie, w ciągu tygodnia komunizm poleciałby jak domek z kart i ani jednego komunisty by nie było”.
Od 1945 r. Lucjan Deniziak służył w 5. Wileńskiej Brygadzie AK mjr Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, następnie w 3. Wileńskiej Brygadzie Narodowego Zjednoczenia Wojskowego – w kompanii ppor. Ryszarda Sosnowskiego „Wydry”. Jego dowódcy zginęli. „Sowieci łamali grzbiet inteligencji, bo ona jest zawsze siłą przewodnią, a masami można manipulować”.
16 lutego 1946 r. Deniziak jako jeden z nielicznych przeżył bitwę z grupą operacyjną NKWD-UB-MO pod Gajrowskimi. W grudniu został aresztowany, ale ciężko rannemu udało się uciec. Ponownie bezpieka przyszła po niego w październiku 1947 r. Po brutalnym śledztwie usłyszał wyrok 8 lat więzienia. Na wolność wyszedł w 1953 r.
„Nigdy nie miałem wątpliwości, że Sowieci nie byli wyzwolicielami, tylko okupantami. Ich pierwszym zadaniem było stworzenie silnego aparatu bezpieczeństwa i wywiadu. Swoich szpicli mieli nawet wśród byłych żołnierzy AK, których pozyskali do współpracy. Także dziś strzeż nas Panie od agentów” – kończy mjr Lucjan Deniziak.
200 lat panie majorze!
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj