Justynka Pochanke zaczęła pracę w mediach jako bardzo młoda dziewczyna w „5-10-15”. Już wtedy wiedziała, że chce się związać z mediami. Ukończyła prestiżowe liceum w Warszawie, a później chciała studiować na Sorbonie, jednak ostatecznie to w Warszawie skończyła dziennikarstwo. Karierę rozpoczynała w Radiu Zet, skąd odeszła po 6 latach. Zaraz potem dostała propozycję od TVN24, gdzie odniosła niebywały sukces. Tam też poznała także Adama Pieczyńskiego, szefa „Faktów”, z którym później wzięła ślub. Nie zawsze było jej łatwo. W pewnym momencie musiała się z mierzyć z poważnym kryzysem. Dla wielu to może być ogromne zaskoczenie, bowiem na antenie nic nie było widać - wręcz przeciwnie, prezenterka zawsze była perfekcyjnie przygotowana. Niestety, w pewnym momencie musiała przejść przez trudne chwile.
Nie przegap: Olejnik pokazała prywatną biblioteczkę. Zaniemówisz z wrażenia! Boska!
Justyna Pochanke przeszła ciężkie chwile
W pewnym momencie bliscy zauważyli, że z dziennikarką dzieją się złe rzeczy. – Przyszedł moment, że siadłam w sobotę na łóżku i nie byłam w stanie nic zrobić, nie mogłam ruszyć ręką ani nogą. Byłam bezbrzeżnie zmęczona i wyeksploatowana – przytacza jej słowa „Dobry Tydzień”. Justyna Pochanke musiała zmierzyć się z kryzysem, miała nawet uczęszczać na terapię. O wiele skuteczniejsze jednak okazały się surowe metody stosowane przez męża i córkę. – Wyszłam z kryzysu, trzymając za rękę bliskie osoby. Najlepsze okazały się metody chałupnicze. Mąż zamykał mnie na klucz w sypialni, córka chowała przede mną czekoladę – cytuje tygodnik. W zeszłym roku prowadząca „Fakty” zadecydowała o odejściu z TVN-u. Jej mąż także odszedł ze stacji. Podobno dziś mieszkają w Marbelli, a Justyna Pochanke ponoć pracuje nad książką dla dzieci.