Wiadomo już, ze Beata Szydło jadąc po Krakowie, wymusiła pierwszeństwo. Została za to ukarana mandatem (WIĘCEJ O TYM TUTAJ). Ciekawsze od samej koalicji jest jednak to, skąd na miejscu zdarzenia wziął się minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, który pełnił te funkcję także w czasie, gdy obecna europosłanka była szefową rządu. Mówiło się, że Adamczyk należał do ulubieńców Szydło. Jego pozycja w PiS jest naprawdę mocna, bo pozostał ministrem także po dymisji swojej koleżanki. - Ja nie wiem, co się stało - mówił w TVN24. - Byłem właśnie w Krakowie w tym czasie, gdy doszło do tej kolizji. Jestem tutaj, nie jechałem tym samochodem, dostałem informację, że była kolizja - tłumaczył. Czy Adamczyk kryje jakąś tajemnicę? Jego słowa skomentowała m.in. zona Krzysztofa Brejzy. "Beata Szydło wymusiła pierwszeństwo (które jej się zapewne należało) i skasowała człowiekowi auto. Na miejsce (jak do każdego obywatela) przyjeżdża natychmiast minister Adamczyk. Twierdzi, że o wypadku nie rozmawiał. To po co, tam przyjechał?" - pytała na Twitterze.
ZOBACZ TAKŻE: Janda rozpowszechnia OKROPNY tekst o Morawieckim. Roi się od WULGARYZMÓW!