„Super Express”: - Jak pan ocenia bezprzykładny atak Steve'a Forbesa wymierzony w polskiego premiera?
Tadeusz Mosz: - Porównywanie Donalda Tuska i tego co zrobił jego rząd do czasów stalinowskich uważam za grubą przesadę. Ale dla mnie przeniesienie części obligacyjnej Otwartych Funduszy Emerytalnych do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych – a w konsekwencji umorzenie ich w przyszłości i zapisanie jako należności państwa wobec obywateli – rzeczywiście jest nacjonalizacją.
- I ocenia pan to, jak rozumiem, negatywnie.
- Powiem tak: jestem realistą. Ten ruch świadczy o tym, że sytuacja jest zła. Gdyby rząd miał większe pole manewru to by zrobił co innego. W związku z tym, że jest ono bardzo ograniczone – bo na dwa lata przed wyborami żaden rząd nie podniesie podatków – no to zrobiono to co zrobiono... i co rzeczywiście ulży budżetowi. Poza tym rząd liczy na to, że większość obywateli nie złoży deklaracji w sprawie pozostania części ich składki w funduszach emerytalnych. To także byłoby korzystne z punktu widzenia finansów publicznych. Irytuje mnie natomiast postawienie sprawy na ostrzu noża: obywatelu, jeżeli w ciągu trzech miesięcy nie zdecydujesz czy chcesz pozostać w OFE, to twoje pieniądze zostaną z automatu wyeksportowane do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Ja uważam, że to powinno wyglądać inaczej. Otóż uczciwie postawione pytanie powinno brzmieć tak: czy chcesz, aby twoja składka była przekazywana do ZUS zamiast do OFE. Po drugie uważam, że czas na odpowiedź na to pytanie powinien być o wiele dłuższy. Może nawet dobrze by było, gdyby obywatel mógł prawie w każdej chwili o tym zdecydować. „Prawie”, bo zgodnie z zasadą suwaka na dziesięć lat przed emeryturą pieniądze mają być stopniowo przesyłane do ZUS.
Rozmawiał Paweł Lickiewicz
Tadeusz Mosz
Publicysta ekonomiczny TVP i TOK FM