Bez udziału sądu i wiedzy samych internautów prezes UKE ma rozstrzygać, czy zablokować jakieś treści w internecie. To zagrożenie dla wolności słowa – ostrzegają eksperci - informował 13 stycznia "Dziennik Gazeta Prawna". Według gazety, "resort cyfryzacji dodał do projektu ustawy, która ma wdrażać unijne rozporządzenie – akt o usługach cyfrowych (DSA) – kontrowersyjną procedurę blokowania treści w sieci". Dziennik zwraca uwagę, że resort "zrobił to już po przeprowadzeniu konsultacji publicznych, w pierwotnej wersji projektu jej nie było". "Zgodnie z proponowanymi przepisami prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej może nakazać natychmiastowe zablokowanie treści w internecie, jeśli uzna, że naruszają one czyjeś dobra osobiste, prawa własności intelektualnej lub też wyczerpują znamiona czynu zabronionego, pochwalają go lub nawołują do jego popełnienia. Oceni to w postępowaniu trwającym od 2 do 21 dni – bez sądu i bez udziału osoby, która zamieściła w sieci blokowany wpis" - napisano w artykule.
Trzaskowski przeciwko noweli o blokowaniu treści w internecie
– Zupełnie czym innym jest wywieranie presji na firmy, które zarządzają portalami społecznościowymi, żeby jednak weryfikacja wiadomości mogła mieć miejsce (...) żeby walczyć z dezinformacją i kłamstwem, a zupełnie czym innym są jakiekolwiek rozwiązania, które mogłyby doprowadzić do cenzury w internecie – ocenił kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta. - Ja jestem absolutnie przekonany, że też rząd, jeżeli będzie pracował nad tego typu rozwiązaniem, wsłucha się w głos nas wszystkich. Ja tutaj wszystkich uspokajam, ja na pewno nie zgodziłbym się na jakiekolwiek przepisy, które ograniczyłyby wolność w internecie - mówił podczas wtorkowej konferencji prasowej Rafał Trzaskowski.
ZOBACZ TEŻ: Styl Rafała Trzaskowskiego i Karola Nawrockiego