Stanisław Drozdowski: Paraliż w ogródku Nowaka

2012-08-23 4:00

Strach, mili Państwo. Strach paraliżuje państwo Donalda Tuska. Strach przed Marcinem P. Ten młody, sprytny człowiek użył swojej inteligencji, wdzięku i pieniędzy właśnie do sparaliżowania państwa. W ocenie jego biznesowych działań mylą się (to najłagodniejsze określenie) prokuratorzy, sędziowie, kuratorzy sądowi, policjanci, a nawet skarbówka (piszemy o tym na str. 3). Teraz z dwuletnim, rocznym, półrocznym opóźnieniem ich szefowie powolnie i niechętnie zaczynają żądać wyjaśnień. W sprawie Marcina P. w ogóle i Amber Gold w szczególności.

Stąd zadam niechętnie pytanie, które zapewne i Państwu ciśnie się na usta: kto za nim stoi? Bo że ktoś, to pewne. I od razu drugie pytanie: kto świadomie, a kto nie? Jedno jest pewne. Nie tylko wymiar sprawiedliwości, lecz także służby i organy kontrolne (świadomie lub nie) działały na korzyść oszusta. Paraliż, rzec można, ogólny.

Paraliż wszechogarniający. Woli i rozumu. Dziś coraz częściej mówi się o potrzebie powołania sejmowej komisji śledczej w sprawie Amber Gold. I od razu słychać protesty koalicji. Że niepotrzebna. Że są właściwe instytucje do wyjaśnienia sprawy. Otóż nie zgadzam się. Już widać, że właściwe instytucje nie zadziałały właściwie. Niemal żadna. Dlatego niestety trzeba powołać sejmową komisję śledczą (choć generalnie jestem wrogiem tego rozwiązania), bo tylko w ten sposób uda się sprawę Amber Gold opowiedzieć Państwu jawnie. To prawda, że od czasu komisji Rywina wyniki prac wszystkich innych są nic niewarte. Ale dziś sytuacja jest wyjątkowa. Paraliż państwa nastąpił w mateczniku Platformy Obywatelskiej, w ogródku premiera i potężnego ministra transportu Sławomira Nowaka (pięknie milczy, choćby na temat pracy młodego Tuska na lotnisku w Gdańsku, prawda?). I choćby dlatego PO powinna się zgodzić na komisję. Chyba że paraliżuje ją strach...