Kto opozycja, Państwo wiedzą... Klakierzy to ci przy nadziei, że do rządu być może jeszcze w tej kadencji wejdą, np. SLD czy Ruch posła Janusza. Ale to też Państwo wiedzą...
Nasz premier słuch ma ostatnio przytępiony, co trudno zrozumieć, bo człek to przecież jeszcze w latach nieposunięty, a i o kondycję niesłychanie dbający. Gorzej, że jego służby też ten zmysł mają zaburzony - te wszystkie ministerstwa spraw zagranicznych itp. I służby te ośmieszają naszego Kaszuba. Zobaczmy, jak to wygląda choćby w sprawie możliwej interwencji w Syrii. Świat, czyli USA głównie, milczy, więc premier gdzieś w środku poprzedniego tygodnia mówi, że nie przewiduje udziału w żadnej interwencji i nie wierzy, że ta przyniesie jakieś efekty. To, że tam w Syrii ludzi trują sarinem, nie stanowi w ogóle tematu. Ale tu - zresztą nie po raz pierwszy - premiera zawiódł słuch... Bo właśnie niespodziewanie budzi się amerykański lew Barack Obama i zapowiada możliwą wojnę...
Co robi nasz premier i służby jego? W przemówieniu z okazji 74. rocznicy wybuchu II wojny światowej zacierają ślady niewiary i braku samodzielnego myślenia, popierają w całej rozciągłości zapowiedź Obamy: -Być może lada dzień rakiety spadną na Syrię... to reakcja na zbrodnię użycia broni chemicznej przeciw cywilom... zrozumiała i potrzebna... - mówił Tusk.
I znów dochodzi do kłopotów ze słuchem... bo właśnie Obama z wojny się wycofuje... Niezupełnie, ale będzie czekał, aż Kongres ją zatwierdzi. Taka to polityka.
A ja oczekiwałbym, żeby nasz premier już o tym wiedział i żeby w dniu tak ważnym dla Polaków, w rocznicę wybuchu wojny, mówił przynajmniej konkretami, a nie ogólnikami...
Choćby zaapelował do Kongresu, by nie marudził... albo sprzeciwił się pomysłowi Obamy.
Ale ponieważ jest mistrzem spóźnienia (ach te kłopoty ze słuchem), to jak zawsze jego reakcja nijak się ma do rzeczywistości... Choć to rzeczywistość skomplikowana, szczególnie dla Kaszuba.