"Super Express": - Podobno pomysł premiera Donalda Tuska, żeby przetasować wojewodów i wysłać ich na inny odcinek frontu, nie budzi entuzjazmu w PSL. Czemu?
Stanisław Żelichowski: - Na pewno nie jesteśmy temu przeciwni i uważamy, że może to okazać się ciekawym eksperymentem. Uważamy jednak, że wojewoda powinien znać specyfikę swojego terenu, a zanim nowy wojewoda przyjdzie, rozezna się w tej specyfice, to upłynie trochę czasu. Niemniej patrzymy na to z zainteresowaniem.
- Media donoszą, że w związku z tym pomysłem bardzo możliwe są tarcia w koalicji, gdyż może on zagrozić waszemu stanowi posiadania. Ile w tym prawdy?
- Nie wiem, skąd takie pomysły, bo żadnych tarć w tej kwestii nie ma. Wszystko zostało wcześniej uzgodnione i nie zaskakuje nas takie rozwiązanie.
- Trafił do was argument, że takie roszady zapobiegną lokalnym układom?
- Akurat nie bardzo, gdyż nie bardzo wiem, w jaki sposób wojewoda mógłby zanurzyć się w lokalnych układach. Realna władza jest tak naprawdę w rękach marszałka województwa, a nie wojewody. Ten ostatni jest wykonawcą woli rządu i nie dostrzegam miejsca dla niejasnych powiązań.
Stanisław Żelichowski
Poseł PSL