Ważniejsze jednak od tego, jak się premier widzi, jest to, do czego się przyznał. Do porażki na kolei, ale sukces ma z drogami, choć nic tu się nie zgadza z szumnymi planami na EURO 2012. Do tego - podsumowując - minister infrastruktury Cezary Grabarczyk mu się udał, więc jednak plus.
Przyznał się też premier, że się uczy. Brawo! To jeśli chodzi o OFE przyznał. Bo dlaczego w sprawie zagrożonych przez OFE przyszłych emerytur nie mówił w swoim słynnym trzygodzinnym exposé (to też według D.T. liść do wieńca sławy)? Bo tego jeszcze nie umiał! Ale jak się tylko dowiedział i szczegóły na temat 30-proc. stopy zwrotu w działaniach OFE rozpoznał, to natychmiast zaprotestował. I do zmian dla dobra ludu i budżetu prowadzi.
A i galanterią oraz świadomością parytetu wykazał się w swojej weekendowej ofensywie medialnej. Potwierdził, że nie tylko bohaterowie afery hazardowej Chlebowski i Drzewiecki nie znajdą się na listach wyborczych PO, ale też niejaki Węgrzyn, ten od patrzenia na lesbijki. Za to posłanka Mucha - ta, według której nie warto leczyć starych ludzi - zyskuje poparcie szefa PO i premiera, bo tyle już razy przepraszała.
A skoro już premier tak empatyczny, to wspólnie z Polakami mamy wielką prośbę. Żeby nad płacą minimalną się pochylił (piszemy o tym na str. 2). Jeśli brak mu danych, doślemy. I jak już problem - jak z OFE - głęboko rozpozna... to miejmy nadzieję wyższą minimalną płacę też wprowadzi, czym nieśmiertelną wśród narodu zyska sławę!