Stanisław Drozdowski KOMENTUJE: Haniebne krętactwa Kiszczaka

2014-08-25 4:00

Czesław Kiszczak, jeden z twórców stanu wojennego, dożywa swoich dni w spokoju. Odejdzie z tego świata niewinny. I to największa hańba w historii Polski i polskiego sądownictwa.

Czesław Kiszczak, jeden z twórców stanu wojennego, dożywa swoich dni w spokoju. Odejdzie z tego świata niewinny. I to największa hańba w historii Polski i polskiego sądownictwa. 25 lat temu, po upadku komuny, wołanie o "polską Norymbergę" dla bandytów wprowadzających i zarządzających jak mafia stanem wojennym uważałem za sformułowanie zbyt mocne.

Wierzyłem, że w nowej rzeczywistości prędzej czy później każdy haniebny czyn zostanie rozpoznany i ukarany. Że rodziny stu ofiar stanu wojennego, nie tylko bliscy poległych górników z kopalni "Wujek", dostaną przynajmniej tę gorzką satysfakcję, jaką jest ustalenie i ukaranie winnych śmierci ich synów, mężów i ojców. Tak się nie stało.

Wolna Polska nie była w stanie osądzić niedawnych katów. A za sprawą Okrągłego Stołu brnęła w wieloletnie układy z nimi. I dziś niewielu młodych ludzi rozumie, dlaczego zmarłego niedawno Wojciecha Jaruzelskiego czy Czesława Kiszczaka - kierowników związku przestępczego, jakim był stan wojenny - nazywamy bandytami czy katami. Bo w historii Polski, wbrew woli, wiedzy i chęci wielu uczciwych historyków, będą dzięki innym pseudohistorykom postrzegani jako ludzie honoru.

To przeklęte dzieło Adama Michnika, redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej", który uczynił w świadomości wielu Polaków z ubeka Kiszczaka człowieka honoru (piszemy o tym na str. 3). Dlaczego gwiazda polskiej opozycji antykomunistycznej zdecydowała się na taki przekręt historyczny, nigdy nie zrozumiem. Teraz ubek Kiszczak, przez 45 lat komuny niszczący najlepszych z najlepszych Polaków, kończy książkę. "Czy jestem człowiekiem honoru" - pyta w tytule. Nie jest. I nie tylko z powodów, o których wyżej, ale dlatego, że człowiek honoru nie kłamie i nie udaje dla groszowych zysków z wydania.

Kiszczak (prowadzony przez red. Jerzego Diatłowickiego) jest podobno autorem książki. Odpowiada na pytania, rozumie, snuje dygresje historyczne. A według biegłych sądowych z powodu niezrozumienia pytań i nieumiejętności (z powodu starości) udzielania odpowiedzi nie jest w stanie stanąć przed sądem, by odpowiedzieć za zbrodnie stanu wojennego. Haniebne krętactwa u schyłku życia bez honoru.

Zobacz też: wSieci o Sikorskim: DYPLOMATOŁEK!

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail