Przypomnijmy, że prokuratura postawiła zarzuty Błażejowi Spychalskiemu, byłemu rzecznikowi prasowemu prezydenta Andrzeja Dudy, a także jego żonie, w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w Collegium Humanum.
W rozmowie z "Super Expressem" Błażej Spychalski nie ukrywa, że czuje niesprawiedliwość całej sytuacji. To w jaki sposób doszło do zatrzymania w jego ocenie było zdecydowaną przesadą:
Zostaliśmy potraktowani, ja i moja żona, jakbyśmy byli jakimiś wielkimi przestępcami. Funkcjonariusze CBA zjawili się u nas o 6 rano mając pełną świadomość, że w domu jest trójka małych dzieci, że moja żona jest matką karmiącą. Zastosowane przez służby środki są po prostu skandaliczne, urągają przede wszystkim rzeczywistości - komentuje Spychalski.
Jak przyznał wraz z małżonką zadeklarowali wszystkim służbom pełną współpracę, przekazane zostały wszystkie materiały, o które zostali poproszeni:
- Można było to zrobić w sposób cywilizowany, wysłać nam zawiadomienie, wysłać informację, tak jak to się robi. O tym jakie dokumenty, jakie informacje są w zainteresowaniu służb, ale nie taki był cel wczorajszego działania, celem była wielka pokazówka tego, że służby zjawiają się rano w domu o 6 rano byłego rzecznika prezydenta i go wywożą do prokuratury. Ja te zarzuty poczytuję jako absurdalne - dodaje.
Zdaniem Spychalskiego zastosowanie przez służby takich a nie innych środków jest kompletnie nie przystające do całej sytuacji. Jak opisuje, gdy usłyszał dzwonek do bramy nie przypuszczał, co go czeka :
Uczynienie ze mnie, czy z małżonki przestępców, wkroczenie o 6 rano, jak do gangsterów, w sytuacji gdy można było wysłać zwyczajne wezwanie. (...) Zadzwonili do bramy, ja się rozbudzałem jeszcze, ze zdziwieniem otworzyłem... funkcjonariusze CBA. Było ich sześć osób. Nie chcę opowiadać o samej akcji, powiem tylko, że od razu poinformowałem, iż oczywiście wszystkie rzeczy, które ich interesują zostaną im przekazane, bo nie mam nic do ukrycia, zadeklarowałem pełną współpracę.
Według Błażeja Spychalskiego cała akcja to nie przypadek: - Pojawiam się mediach, zaczynam mówić o kampanii, i nagle po kilku tygodniach pojawiają się u mnie służby. Wiedzę w tym koincydencję. Myślę, że chodzi o pokazanie igrzysk.