Ustawowe równouprawnienie w sporcie miało być na siłę?
Szefowa KPRP Małgorzata Paprocka, pytana w piątek przez dziennikarzy o tę decyzję, odparła, że minister sportu, "który jest wielkim zwolennikiem parytetów w związkach sportowych, ma w swoim resorcie 100-procentowo męski skład kierownictwa".
"Wniosek prezydenta do TK to zaskarżenie punktowe przepisów dotyczących drakońskich kar za przepisy, które wprowadzono w duchu parytetów" - tłumaczyła. Jak podkreśliła, prezydent "nigdy nie był przeciwnikiem, by w różnych gremiach decyzyjnych zasiadali i panie, i panowie".
"Jeśli związki sportowe chcą w ten sposób postępować, prezydent temu kibicuje. Ale tu był ustawowy przymus, bardzo krótki czas realizacji, a na końcu - jeżeli by to było niemożliwe, bo w niektórych związkach, patrząc na dyscypliny, nie będzie możliwości zachowania parytetu - byłoby zatrzymane finansowanie. Na to prezydent nie może się zgodzić" - zaznaczyła prezydencka minister.
Parytet w zarządach związków sportowych – punkt sporny w ustawie
Jak mówiła, "rolą prezydenta jest bycie strażnikiem konstytucji i dbanie o to, by przepisy, które są możliwe do wprowadzenia i w tym przypadku służyły polskiemu sportowi, wchodziły w życie, a te, które tych kryteriów nie spełniają, były przez TK uznane za niekonstytucyjne".
Najważniejsze zmiany, które zakłada nowela ustawy o sporcie, to m.in. m.in. parytet w zarządach związków sportowych (w przypadku zarządów liczących od 2 do 5 członków w ich skład ma wchodzić nie mniej niż jedna kobieta i nie mniej niż jeden mężczyzna, w większych organizacjach reprezentacja każdej z płci powinna wynosić co najmniej 30 proc.), a także wsparcie dla zawodniczek w ciąży i po porodzie. Nowelizacja ustawy o sporcie miała wejść w życie 1 stycznia 2025 roku.