Tomasz Walczak

i

Autor: Piotr Grzybowski Tomasz Walczak

Sprawa podwyżek pokazała, czemu PiS wygrywa z PO - komentuje Tomasz Walczak

2020-08-19 9:12

Z czego zaczęła się wojna PO i PiS? Od tego, że jedni i drudzy zaczęli przerzucać się odpowiedzialnością za to, przez kogo nie udało się stworzyć zapowiadanego POPiS-u. I tak to się od 15 lat kręci. Z podwyżkami dla polityków, które miały być, ale ich nie ma, wszystko jest po staremu.

Trwa licytacja, kto jest winny, że temat się pojawił i dlaczego został utrącony. Ryszard Terlecki, który chodził od jakiegoś czasu jako emisariusz PiS w tej sprawie po opozycji, twierdzi, że sama opozycja chciała podwyżek i to jeszcze jakichś kosmicznych, a teraz się przestraszyli Tuska i wszystko przepadło.

Problem w tym, że od początku sierpnia mówiło się, iż marszałek Sejmu namawia kolegów z partii opozycyjnych, by wzięli temat na klatę. Oni zgłoszą, Jarosław Kaczyński, który kiedyś tak się wściekł za nagrody dla rządu, że ukarał obniżkami zarobków całą klasę polityczną – od parlamentarzystów po samorządowców – przymknie na to wszystko oko. Dziś wersja PiS się zmieniła i nie tylko za inicjatywę wini właśnie opozycję, ale i ona ma być winna, że państwo będzie źle funkcjonować, bo przecież jak się źle ludziom płaci, to nie ma co oczekiwać, że będą dobrze pracować. Jakby do polityki szło się głównie po to, żeby zostać milionerem.

Całkiem zresztą sprawne to odwrócenie kota ogonem. Jakby opozycja mało dostała po głowie za to, że razem z PiS głosowała za podwyżkami w czasach kryzysu, który uderza w wielu Polaków. Teraz jeszcze próbują z niej zrobić chciwych cwaniaczków, którzy całemu zamieszaniu są winni. I może się okazać, że przylepić tę łatkę opozycji się uda.

Cała ta historia z podwyżkami dla polityków jest bowiem historią niemocy, frajerstwa i totalnej amatorszczyzny znacznej części opozycji. Nie tylko zaczęli negocjować sprawę z większymi cwaniakami niż oni sami, ale jeszcze dali im się całkowicie w tej sprawie ograć. Ale przynajmniej nie trzeba sążnistych analiz, czemu PiS od lat jest politycznie niezniszczalny i wygrywa kolejne wybory. Wystarczy ta jedna historia z podwyżkami, żeby zrozumieć ten fenomen.